Chińczykom spieszno w kosmos
Już w 2010 r. chińscy kosmonauci mają postawić stopę na Księżycu - pisze w piątkowym wydaniu "Gazeta Wyborcza". Szef supertajnego chińskiego programu kosmicznego zdradza, że kosmonauci już teraz ciężko pracują, ale - jak zapewnia - "ich kondycja fizyczna i psychiczna jest na medal".
Do tej pory odbyły się cztery bezzałogowe próby, o których władze informowały dopiero po pomyślnym starcie. "Pierwszy chiński kosmiczny statek załogowy wystartuje z kosmodromu Jiuquan w prowincji Gansu w listopadzie lub grudniu, lot na orbitę potrwa 15 minut, a powrót nastąpi tego samego dnia" - powiedział szef programu, Zhang Houying.
"Na pokładzie jest miejsce dla trzech osób, ale najpewniej poleci tylko jeden kosmonauta. Na razie chcemy tylko pokazać, że jesteśmy w stanie wysłać człowieka w kosmos, dlatego w tym locie kierujemy się zasadą im prościej, tym lepiej" - dodał.
Wysoka na 58 m rakieta "Długi marsz" 2F o ładowności 8 ton wyniesie na orbitę wzorowany na radzieckich Sojuzach statek Shenzhou V. Dla załogi przeznaczona jest kabina o rozmiarach 2,2 na 2,5 m. Wyposażona jest nawet w śluzę umożliwiającą spacer w kosmosie. Na czubku rakiety zamontowana będzie tzw. wieża ucieczki. "U nas nie będzie jednak powtórki z Columbii" - zapewnił Zhang. Przyznał, że jest jeszcze pewien problem z powrotem. "Do czasu startu pokonamy tę niedogodność" - obiecał.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", na burcie Shenzhou V umieszczona będzie cyfrowa kamera umożliwiająca oglądanie powierzchni Ziemi. "Amerykanie od dawna podglądali Chiny, teraz my sobie na nich popatrzymy" - mówi Zhang Houying. (jask)
Zobacz więcej: rel="nofollow">Gazeta Wyborcza - Odsłaniamy tajemnice chińskiego programu kosmicznegoGazeta Wyborcza - Odsłaniamy tajemnice chińskiego programu kosmicznego