PolskaChciał się podpalić, bo bał się eksmisji

Chciał się podpalić, bo bał się eksmisji


55-letni były wojskowy, który oblał się we Wrocławiu benzyną i groził, że się podpali został
obezwładniony i zatrzymany przez policję. Do zdarzenia doszło
rano w zadłużonym mieszkaniu desperata. Negocjacje z mężczyzną
prowadzone przez policyjnych psychologów trwały kilka godzin.

Chciał się podpalić, bo bał się eksmisji
Źródło zdjęć: © PAP

12.08.2003 | aktual.: 12.08.2003 17:17

Krótko przed 14.00 negocjatorzy odstąpili od rozmów z desperatem, który domagał się zaniechania eksmisji. Do akcji wkroczyli antyterroryści, którzy obezwładnili człowieka i sprowadzili go na dół. Mężczyzna został umieszczony w radiowozie i przewieziony na konsultacje z lekarzem. Następnie ma być przesłuchany.

"Nie wiadomo jeszcze, jakie zostaną mu postawione zarzuty. Na pewno odpowie za stworzenie zagrożenia. Policja również upomni się o zwrot kosztów poniesionych podczas akcji. Po zatrzymaniu desperata policjanci rozpoczęli przeszukanie mieszkania, strażacy zajęli się oczyszczeniem lokalu i klatki schodowej z resztek benzyny i oparów" - powiedział rzecznik wrocławskiej policji Ryszard Zaremba.

Incydent wydarzył się na osiedlu zarządzanym przez Wojskową Agencję Mieszkaniową. Lokal zajmowany przez mężczyznę jego żonę i dwójkę dzieci, jest zadłużony na 47 tys. zł. W związku z tym WAM zadecydowała o przeniesieniu we wtorek rodziny do lokalu zastępczego, o niższym standardzie. Mężczyzna miał się przeprowadzić z mieszkania czteropokojowego do dwóch pokojów z kuchnią. Ten fakt zdenerwował byłego żołnierza, który odwiedził w poniedziałek redakcję "Słowa Polskiego" (jedną z wrocławskich gazet) i zaprosił dziennikarzy do siebie. Kiedy we wtorek reporter "Słowa" zjawił się u mężczyzny, ten otworzył drzwi w samych spodenkach, z wiszącymi na szyi puszkami po piwie wypełnionymi benzyną. Dodatkowo człowiek wylał łatwopalny płyn na siebie i posadzkę na klatce schodowej i zagroził, że się podpali. Desperat zażądał zmiany decyzji o eksmisji.

Wkrótce na miejsce przyjechali policjanci i straż pożarna, odcięty został dopływ prądu i gazu, ze względów bezpieczeństwa ewakuowano mieszkańców sąsiednich klatek, łącznie około 50 osób. Jak poinformował rzecznik prasowy wrocławskiej policji Ryszard Zaremba, początkowo desperat był bardzo zdenerwowany.

"Mężczyzna był pobudzony, co jakiś czas polewał swoje ciał benzyną i trzymał w ręku zapałki. Wyciągał z pudełka jedną z zapałek i groził, że się podpali, po czym chował zapałkę z powrotem do opakowania. Zadaniem policyjnych psychologów było uspokojenie tego człowieka" - dodał rzecznik wrocławskich policjantów.

Do mieszkania przyjechał szef WAM i zagwarantował, że do eksmisji nie dojdzie, jednak desperat w dalszym ciągu nie mógł się zdecydować na dobrowolne opuszczenie mieszkania. W pewnym momencie pod blok przyjechali antyterroryści, w budynku naprzeciwko, w lokalu znajdującym się na wysokości mieszkania mężczyzny pojawił się policyjny snajper.

"To dlatego, że policja musi być przygotowana na każdą ewentualność. Prowadzimy akcję wielowariantowo. Oczywiście na pierwszym miejscu mieliśmy wzgląd na życie i zdrowie tego człowieka" - zakończył Zaremba.(iza)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)