Chaos i śmierć
Setki pokrwawionych, półnagich, a także wygłodzonych dzieci, szukających schronienia w ramionach rodziców. Do tego ciała zabitych. I jeden wielki chaos. Tak na oczach całego świata rozegrał się finał terrorystycznego ataku na szkołę w Osetii Północnej - napisał w komentarzu na łamach "Rzeczpospolitej" Jerzy Haszczyński.
04.09.2004 | aktual.: 04.09.2004 07:43
Jego zdaniem, miasto Besłan będzie odtąd ponurym symbolem. Symbolem największej od lat tragedii w Rosji.
Symbolem podwójnym. Po pierwsze - szczególnie nieludzkiego postępowania terrorystów, którzy zaatakowali szkołę - miejsce kojarzące się z niewinnością, niedojrzałością, pokojem. Zaatakowali setki dzieci, które nie powinny być wciągane w żadne konflikty. Przekroczyli granicę, której przekroczyć nie wolno. Jeżeli się potwierdzi, że terroryści, którzy zdecydowali się na zaatakowanie szkoły, są powiązani z bojownikami walczącymi o niepodległość Czeczenii, to zapewne zaszkodzi to tej idei. Zrozumienie dla walki Czeczenów i tak nie było na świecie duże, a wśród polityków świata zachodniego prawie żadne. Teraz stałoby się jeszcze mniejsze. Najpierw musi się wyjaśnić, kto za ten zamach odpowiada, na ile związany był on z Czeczenią - uważa Haszczyński.
Po drugie - Besłan będzie kolejnym symbolem nieporadności rosyjskich służb specjalnych. Następcy potężnego KGB nie potrafią zapanować nad tłumem i pozwalają uciec części terrorystów - podkreśla Haszczyński.
Według komentatora "Rzeczpospolitej", znaczna większość Rosjan wybaczyła Putinowi śmierć kilkudziesięciu zakładników z Dubrowki, także tych, którzy zmarli tylko dlatego, że służby specjalne nie poinformowały lekarzy, jakich gazów użyto podczas akcji, i nie można było zastosować środków odtruwających. Najważniejsze było pokazanie siły wobec terrorystów.
Nie wiadomo - jak podkreśla Haszczyński - czy po Besłanie czara goryczy się nie przeleje, czy nadal w Rosji będzie się liczyła tylko bezwzględność w rozprawianiu się z terorystami, a także z traktowanymi tak samo bojownikami o niepodległość Czeczenii. Może mieszkańcy Rosji nie będą już chcieli znosić kolejnych tragedii. (PAP)