Chamscy i brutalni
Sławomira Popka zatrzymano. Na oczach sąsiadów i znajomych potraktowano go, jak groźnego przestępcę. Wszystko to dlatego, że jechał... srebrnym samochodem.
10.05.2004 | aktual.: 10.05.2004 08:23
Student AWF wracał do domu przy ul. Różanej w Katowicach 29 kwietnia po godz. 23.00. Na ul. Szeligiewicza drogę zajechały mu dwa nieoznakowane samochody, a z naprzeciwka pojawił się radiowóz. Pan Sławek został wyprowadzony z auta, obrzucony przekleństwami i zrewidowany. Wszystko to działo się na oczach jego sąsiadów.
- Potraktowano mnie jak najgorszego bandytę i oskarżono o to, że jestem pod wpływem narkotyków. Potwornie się bałem. Tego, że mam do czynienia z policją domyśliłem się, kiedy zobaczyłem radiowóz. Początkowo byłem pewny, że to napad. Kiedy wszystko się wyjaśniło, nie usłyszałem słowa "przepraszam" - opowiada student.
Pana Sławka w końcu wypuszczono. Nie dostał nawet mandatu. Do tej pory nie może się otrząsnąć ze spotkania z katowicką policją. To był dla niego szok.
Jak dowiedział się DZ, policjanci szukali srebrnego samochodu. Ten, którym jechał student, też miał taki kolor. To wystarczyło, aby został zatrzymany i potraktowany przez policjantów w chamski i brutalny sposób. Tej samej nocy w Poznaniu tamtejsi funkcjonariusze ścigający groźnego przestępcę, także pomylili samochody. Skończyło się to tragicznie. Zginął niewinny młody chłopak, a jego kolega prawdopodobnie do końca życia zostanie kaleką. Podczas weekendu w Łodzi doszło do kolejnej tragicznej pomyłki policji. W tej sytuacji pan Sławek twierdzi, że... miał dużo szczęścia.
Aldona Minorczyk-Cichy