"Candle in the Wind" bez dedykacji
Pierwsze takty "Candle in the Wind" spowodowały, że na Stadionie Polonii Warszawa zapłonęły zapalniczki, ale Elton John, który wystąpił na jedynym w Polsce koncercie w ramach trasy "Rocket Man Greatest Hits Tour", nie zadedykował utworu - jak się spodziewano - ofiarom katastrofy pod Smoleńskiem.
30.05.2010 | aktual.: 31.05.2010 07:45
25 swoich największych utworów zaprezentował w niedzielę na warszawskim Stadionie Polonii Elton John. Mimo ulewnego deszczu publiczność żywiołowo reagowała na hity takie jak "I'm still standing" czy "Rocket Man".
- Jesteście najcudowniejszą publicznością mimo tak fatalnej pogody - chwalił polskich fanów Elton John.
63-letni Elton John odwiedził Polskę w ramach trasy koncertowej "Rocket Man Greatest Hits Tour" i jest to jego kolejna wizyta w naszym kraju. Artysta wykonał 25 piosenek wśród nich "Sorry Seems To Be The Hardest Word", "Tiny Dancer" czy "Candle in the Wind". Ostatni z nich, napisany dla upamiętnienia Marilyn Monroe, a potem wykonany w nowej wersji w hołdzie po śmierci księżnej Diany, nie został wbrew wcześniejszym oczekiwaniom zadedykowany ofiarom katastrofy pod Smoleńskiem.
O godzinie 21.15 muzyk zagrał na bis "Circle of the Life" - swój wielki przebój ze ścieżki dźwiękowej do "Króla Lwa", a na telebimach pojawiły się fragmenty tego filmu. Koncert zamknął utworem "Your Song" i słowami "God bless you" (Niech was Bóg błogosławi).
Na scenie, znany z ekstrawagancji muzyk, pojawił się w stonowanym stroju: ubrany był w niebieską koszulę i czarny smoking.
- Witaj Polsko, witaj Warszawo, jestem zły z powodu pogody, ale obiecuję, że będziemy się świetnie bawić - powiedział do wiwatującej w deszczu publiczności piosenkarz. I faktycznie mimo niesprzyjającej pogody publiczność bawiła się wyśmienicie, a kolorowe parasole i płaszcze przeciwdeszczowe tańczących pod sceną ludzi można było uznać za dodatkowy element dekoracyjny.
Scena, na której wystąpił Elton John miała 17,5 metra głębokości i 20 metrów szerokości. Po obu jej stronach zainstalowano telebimy. W centralnym miejscu stał nieodłączny instrument artysty - fortepian, w kolorze czarnym.
- Kilka lat czekałem na ten koncert. Spełniłem swoje marzenie z dzieciństwa. To był wspaniały występ. Elton to niewiarygodny muzyk i prawdziwy artysta - powiedział po koncercie jeden z wiernych fanów brytyjskiego wykonawcy.
Jak szacują organizatorzy na niedzielnym koncercie zjawiło się około 10 tys. fanów.