Po kilkudziesięciu minutach mężczyźni wrócili po kolejnego "pasażera" - tym razem jałówkę. Zauważył ich jednak właściciel gospodarstwa i wezwał policję. Złodzieje trafili do izby zatrzymań.
Byk wrócił do chlewni - odwieziono go na przyczepce, bo drugi raz do malucha jakoś nie chciał wejść.
Gazeta Pomorska
(SzK/kl)