Bunt wykształciuchów
Demokracja jest zagrożona, prawo traktowane
instrumentalnie, a instytucje publiczne zawłaszczane przez
rządzące partie polityczne - protestuje już nie tylko elita
polskich prawników, ale także władze największego uniwersytetu w
Polsce - Senat Uniwersytetu Warszawskiego - czytamy w "Gazecie
Wyborczej".
Senat, najwyższa władza uniwersytetu - rektorzy, dziekani wydziałów, przedstawiciele naukowców i studentów - podjął "Uchwałę w sprawie zagrożeń dla demokratycznego państwa prawnego". To głos trzech tysięcy naukowców, którzy kształcą 65-tysięczną rzeszę studentów.
Warszawscy akademicy piętnują m.in. "nasilające się w życiu społecznym i politycznym przejawy instrumentalnego traktowania prawa", "zawłaszczanie instytucji publicznych przez rządzące partie polityczne", "ograniczanie niezależności mediów". Niepokój władz UW budzą m.in.: "obniżający się poziom legislacji", "podważanie autorytetu sądów", "ataki na niezależność Trybunału Konstytucyjnego".
Czy to jest bunt "wykształciuchów"? - zastanawia się dziennik. Protest naukowców zbiegł się w czasie z konwencją PiS, na której wicepremier Ludwik Dorn mówił: Kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami, a nawet ci, co są przeciw nam, są z nami, tylko tego nie wiedzą. (PAP)