Bunt przeciw Napieralskiemu
Działacze Lewicy odwracają się od przewodniczącego nie tylko z powodu medialnego sojuszu z Prawem i Sprawiedliwością - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Przeciwnicy Grzegorza Napieralskiego liczą, że nie uzyska on wotum zaufania od delegatów grudniowej konwencji SLD. Dlaczego? – Bo w partii narasta niezadowolenie z rządów przewodniczącego – mówi polityk Sojuszu z obozu Wojciecha Olejniczaka. Według niego niedawni zwolennicy Napieralskiego dziś nie zostawiają na nim suchej nitki za porozumienie z PiS w sprawie ustawy medialnej, za niespójną politykę, a nawet za jego wystąpienia w mediach, w których wypada fatalnie.
– Grzegorz dobrze wie, że ludzie odwracają się od niego, i dlatego ruszył w Polskę, by od nowa ich zjednać – mówi inny polityk Sojuszu. – Olejniczak, Jerzy Szmajdziński i Ryszard Kalisz powinni zrobić to samo. Poza tym Szmajdziński powinien dać ludziom jasny sygnał, że jeśli Napieralski nie dostanie wotum zaufania, to on gotów jest wystartować w wyborach na nowego lidera. Jeżeli to nie zostanie zrobione, zostaniemy z Napieralskim na kolejne dwa lata.
Zwolennicy obecnego przewodniczącego twierdzą, że nie boją się konfrontacji podczas nadchodzącej konwencji.
– Skończy się na pohukiwaniu kilku niezadowolonych, bo Napieralski dostanie wotum zaufania – przekonuje działacz SLD.
Szef Sojuszu robi zresztą, co może, by wystraszyć ewentualnych przeciwników i zdyscyplinować członków partii. Każda krytyka pod jego adresem może się skończyć partyjną karą.