Brytyjski rząd bagatelizuje SARS?
Jedna z brytyjskich gazet oskarżyła rząd o bagatelizowanie choroby SARS, mimo ostatnio opublikowanych komunikatów dotyczących miast i krajów o wysokim ryzyku zainfekowania wirusem. Eksperci przestrzegają przed wybuchem epidemii w Wielkiej Brytanii.
24.04.2003 12:34
"Daily Mail" twierdzi, że brytyjski rząd nie podejmuje żadnych działań w stosunku do osób przybywających do Wielkiej Brytanii z miast i krajów uznanych ostatnio przez Międzynarodową Organizację Zdrowia za niebezpieczne. Dotyczy to głównie handlowców z Chin i Hongkongu oraz turystów z Toronto. Przechodzą oni zaledwie wstępne badania na lotnisku, w wielu przypadkach jednak choroba mogła się nie rozwinąć i wówczas istnieje duże prawdopodobieństwo przeniknięcia śmiertelnego wirusa do kraju - twierdzi gazeta.
Przedstawiciele rządu bronią się argumentami, że nie są w stanie zastosować kwarantanny dla tysięcy podróżnych lub też zabronić im przyjazdu do Wielkiej Brytanii. Brytyjscy eksperci apelują, by nie bagatelizować problemu z wirusem SARS.
Wszystko wskazuje na to, że epidemia choroby - ich zdaniem - może mieć gorsze konsekwencje niż AIDS, ze względu na szybszy i prostszy sposób zarażenia.
Brytyjski rząd do listy najbardziej zagrożonych chorobą SARS krajów i miast dopisał ostatnio 3 chińskie prowincje oraz stolicę kraju - Pekin, Hongkong oraz kanadyjskie Toronto, jako miejsca podwyższonego ryzyka, do których podróż jest niewskazana. Młodzież szkolną, która po świątecznej przerwie wróciła do Wielkiej Brytanii z Dalekiego Wschodu, poddano kilkunastodniowej kwarantannie. British Airways z kolei ograniczył częstotliwość połączeń z Hong Kongiem zaledwie do jednego lotu dziennie.