Borowski: niech Jagiełło ujawni informatora
Marszałek Sejmu Marek Borowski zapowiedział
podczas piątkowego posiedzenia Rady Krajowej SLD, że zwróci się z
listem do posła Andrzeja Jagiełło, by "ratował resztki poselskiego
honoru" i ujawnił źródła swoich informacji w sprawie
starachowickiej.
Zaapelował też, by podobne pismo do Jagiełły skierował premier Leszek Miller jako szef partii.
Borowski powiedział, że ujawnienie informatora w tej sprawie to "nie jest sypanie i donosicielstwo", ale ruch taki pokazałby, że Jagiełło ma jeszcze jakieś poczucie obowiązku wobec państwa.
Podkreślił, że Jagiełło został poinformowany, ale do tej pory nie wiadomo przez kogo. Dodał, że opowieści posła o tym, że "usłyszał to gdzieś na mieście", można włożyć między bajki.
Borowski przestrzegał, że Jagiełło oczywiście może "zaprzeć się i nie powiedzieć", iść - jak to określił - "w Rywina". Dlatego - według marszałka - trzeba zrobić wszystko, żeby doszło do ujawnienia źródła informacji Jagiełły.
"Być może to (listy do Jagiełły) nie przyniesie skutku, ale nie możemy pozostać bierni. Trzeba jasno powiedzieć, że my nie oczekujemy takiej solidarności" - powiedział Borowski.
Marszałek Sejmu opowiedział się też za tym, aby w partii przeprowadzać nie tyle weryfikację, co roczną wymianę legitymacji. Jak dodał, byłaby to okazja do tego, że ci, którzy nie chcą być w partii, mogą z niej odejść, bo nikogo nie należy trzymać na siłę. Podkreślił, że nie może być takiej sytuacji, że członkowie SLD będą mieli wrażenie, że Sojusz jest partią, która dużo może, bo liczy 150 tys. członków, a jak przyjdzie "co do czego, np. zorganizowanie jakiejś dużej akcji społecznej, to można liczyć na jedną piątą z nich".
Według niego, nie należy się łudzić, że weryfikacja poprzez jakąś rozmowę gremiów partyjnych z członkami, stanie się "operacją czyszczącą, która odsieje plewy od ziarna".
Borowski powiedział też, że ostatnio Sojusz otrzymał "parę ciosów z lewej i prawej", ale nie upadł jeszcze na ring.
Podkreślił, że musi zostać przeprowadzona ocena w związku z aferą Rywina i sprawą starachowicką. Borowski powiedział, że "na razie bronimy się przed atakami, że SLD jest partią skorumpowaną i nie nadaje się do sprawowania władzy w państwie. Później musi przyjść ocena i wnioski polityczne" - podkreślił marszałek.
Według niego, władze organizacji wojewódzkich muszą ponosić polityczną odpowiedzialność za to, co się dzieje w województwach. "Sam rzecznik dyscypliny nie wystarczy. Musi być profilaktyka ze strony władz wojewódzkich, które ponoszą odpowiedzialność polityczną" - powiedział Borowski.