Bond zjednoczył Koree
Najnowszy film o Jamesie Bondzie "Śmierć nadejdzie jutro", nieoczekiwanie połączył oba państwa koreańskie w proteście przeciwko pokazywanym tam scenom.
Władze w Phenianie uważają, że sceny w których as brytyjskiego wywiadu jest torturowany przez północno-koreańskich agentów, obrażają naród koreański.
Korea Północna wezwała Stany Zjednoczone, by zaprzestały wyświetlania tego filmu. Sekretariat Komitetu na Rzecz Pokojowego Zjednoczenia Ojczyzny określił dzieło mianem "brudnej i przeklętej burleski", której celem jest zniesławienie państwa i narodu północno-koreańskiego.
W wydanym oświadczeniu napisano też, że film, wyprodukowany przez amerykańskie studio MCM, jasno udowadnia, że Stany Zjednoczone są źródłem wszystkich nieszczęść narodu koreańskiego i mocarstwem zła. "W Stanach Zjednoczonych zakorzeniona jest nienormalność, degeneracja, przemoc i zdeprawowana kultura seksu" - napisano w oświadczeniu władz północno-koreańskich.
Film, w którym w rolę agenta 007 wcielił się Pierce Brosnan, zirytował również Południowych Koreańczyków, którzy mają szczególne zastrzeżenia do sceny, w której Bond uprawia seks w świątyni buddyjskiej, co obraża ich uczucia religijne. (mp)