Bój o mazowiecką PO
Paweł Piskorski pozostawił fatalny
wizerunek mazowieckiej PO. Odnowy ma dokonać Bronisław Komorowski,
jedyny kandydat na nowego szefa regionu. Czy da radę? - stawia
pytanie "Gazeta Wyborcza".
Dziennik stwierdza, że od dawna było jasne, że mazowiecka Platforma potrzebuje zmian. Liczne doniesienia o nadużyciach i prywacie warszawskich elit PO (rządziły Warszawą do końca 2002 r.) spędzały sen z oczu krajowym liderom tej partii. Jan Rokita nazwał nawet grupę stołecznych działaczy PO sitwą. Krążył pomysł rozwiązania regionu i wprowadzenia zarządu komisarycznego.
Ostatecznie jednak zdecydowano, że odnowy w mazowieckich szeregach PO dokona nowy szef regionu niezwiązany z elitami samorządowymi, którym patronował Paweł Piskorski. Dotychczasowy lider na Mazowszu Wojciech Kozak podał się do dymisji. W sobotę ma być wybrany jego zastępca.
Prócz Komorowskiego o fotelu szefa regionu myślała Zyta Gilowska. Piotr Fogler, wpływowy działacz mazowieckiej PO, przyznaje, że nakłaniał ją do startu w Warszawie.
Pani profesor pochodzi z Lublina, ale w najbliższych wyborach ma ubiegać się o mandat posła w stolicy. Warto, aby wcześniej zaczęła działać w środowisku, na którego poparcie liczy - mówił "Gazecie" Fogler.
Jednak były szef MON skutecznie zniechęcił panią profesor. Podczas obrad rady krajowej doszło do ostrej wymiany zdań między Komorowskim a Gilowską - mówi jeden z wpływowych działaczy PO. Zyta myślała, że Bronek ustąpi jej miejsca. Ten nie chciał. Oboje krzyczeli, że rezygnują z zasiadania we władzach partii, jeśli jedno nie ustąpi na rzecz drugiego. Ostatecznie Gilowska odpuściła i oboje są znów w dobrych relacjach.
Warszawscy działacze PO są zgodni - rezygnacja Gilowskiej to porażka Piotra Foglera. Ten były wieloletni wysoki urzędnik działający w drużynie Piskorskiego jest wciąż aktywny. Jako szef sejmiku Mazowsza (PO działa tu w porozumieniu z PiS, PSL i LPR) utrzymał szerokie wpływy i grupę oddanych działaczy. (PAP)