BMW poszło z dymem
W nocy na policyjnym parkingu ktoś
najprawdopodobniej podpalił BMW, którym trzy dni temu uciekali
złodzieje samochodów - pisze "GP".
Dziennik przypomina, że bydgoscy policjanci chcieli w środę rano w podbydgoskiej Zielonce zatrzymać trzech złodziei samochodów. Ci, uciekając skradzionym oplem astrą potrącili jednego z funkcjonariuszy. Potem przesiedli się do - również skradzionego - BMW.
Podczas pościgu, mimo strzałów, zepchnęli z drogi policyjny radiowóz. Auto uderzyło w drzewo. Trzech policjantów, w tym Wojciech Trojan, naczelnik sekcji do walki z przestępczością samochodową KMP, trafiło do szpitala. Złodzieje porzucili BMW przy ul. na Łąkowej bydgoskim Czyżkówku i uciekli.
Jak zwykle w takich wypadkach, samochodu pilnowało kilku funkcjonariuszy. Potem przyjechali policyjni technicy. "Samochód został zbadany, zdjęto wszystkie ślady" - zapewnia Ewa Przybylińska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. BWM trafiło na policyjny parking przy ul. Równej.
Tymczasem wczoraj w nocy auto... doszczętnie spłonęło. "Nie znamy przyczyn powstania ognia, wnikliwie to, bo to delikatna sprawa" - mówi Przybylińska.
Nieoficjalnie "GP" wie, że najbardziej prawdopodobną przyczyna pożaru samochodu było podpalenie.
Policja twierdzi, że zniszczenie auta ani nie wstrzyma śledztwa, ani nie przeszkodzi w zbieraniu dalszego materiału dowodowego, bo wszystkie ślady z BMW zostały zdjęte Również wczoraj policja wystąpiła do bydgoskiej prokuratury o wydanie listów gończych za dwoma złodziejami. Trzeciego z nich, Daniela Z., zatrzymano już w trakcie pościgu, gdy nie zdążył wsiąść do BMW. Został aresztowany na trzy miesiące.(PAP)