Biznesmen grozi dziennikarce
"To się źle dla niej skończy" - te słowa w
ubiegłą sobotę usłyszały siostra i matka Małgorzaty Więcek,
pracującej w Bochni dziennikarki "Gazety Krakowskiej". W tym dniu
opublikowała ona tekst o niekorzystnym dla bocheńskiego
przedsiębiorcy Henryka Kołdrasa rozstrzygnięciu Naczelnego Sądu
Administracyjnego w sprawie zbudowanej przez niego stacji
benzynowej - pisze "GK".
22.12.2004 | aktual.: 22.12.2004 07:15
Ta kontrowersyjna inwestycja, która od dwóch lat bulwersuje Bochnię, stała się powodem kilku postępowań prokuratorskich i sądowych. Władze miasta i powiatu nie kryją, że na inwestycji im zależy i chodzi o miejsca pracy. Do siostry naszej dziennikarki miał dzwonić Kołdras, do matki żona przedsiębiorcy.
- Mama płakała, była bardzo poruszona - mówi nasza dziennikarka. Oprócz pogróżek, w rozmowach były grube wyzwiska. Dziennikarka przez dwa dni nie mówiła o tym nikomu.
W poniedziałek w bocheńskim sądzie miała się rozpocząć kolejna rozprawa przeciwko Henrykowi Kołdrasowi ("GK" decyduje się opublikować jego personalia ze względu na rodzaj sprawy) oskarżonemu o m.in. sporządzenie fałszerstwa dokumentu i samowolę budowlaną. Małgosia musiała na niej być. Wtedy dopiero powiadomiła swoich przełożonych, deklarując jednocześnie, że na rozprawę pójdzie i stanie oko w oko z Henrykiem Kołdrasem. Towarzyszył jej szef tarnowskiego oddziału gazety.
Kołdras na rozprawę nie przyszedł przedstawiając zwolnienie lekarskie. Tymczasem dziennikarka "GK" zastanawiała się, czy oddać sprawę do prokuratury. - Nie chciałam narażać mamy na dodatkowe emocje - mówiła. W końcu zdecydowała się. Dlatego "GK" opisuje wszystko. O szczegółach zawiadomi prokuraturę. (PAP)