Bitwy uliczne przed wyborami
W stolicy Azerbejdżanu, Baku, przed zbliżającymi się wyborami do parlamentu doszło do gwałtownych starć między policją a uczestnikami opozycyjnej demonstracji. Według opozycyjnego Frontu Ludowego, jest wielu rannych i aresztowanych.
Demonstranci przechodzący głównymi ulicami miasta skandowali: Chcemy wolnych wyborów!.
Przed wyborami wyznaczonymi na 6 listopada jeden z głównych organizatorów demonstracji, koalicja partii opozycyjnych występująca pod nazwą Azadlik (Wolność), wzywa mieszkańców kraju: "Pójdźmy śladami Ukrainy i Gruzji!".
Po szarży policji, uczestnikom demonstracji pomocy udzielali lekarze pogotowia, a niektórych karetki przewiozły do szpitali.
Uczestnik demonstracji, ranny w głowę Asak Gasymly z Frontu Ludowego, opowiadał dziennikarzom, jak siły bezpieczeństwa obeszły się z jednym z demonstrantów: Leżącego na ziemi kopano, cały był zalany krwią, a mózg wypływał mu z głowy.
Jednego z opozycyjnych dziennikarzy, Idraga Abassowa z gazety "Ayna Zerkało", pobito do nieprzytomności - podał obecny przy tym korespondent AFP.
Jeśli nawet niektórzy demonstranci sprowokowali policję (...), użyła ona nadmiernej przemocy, ponieważ przesadnie oceniła zagrożenie, jakie stanowiła demonstracja - powiedział ambasador Norwegii w Baku Steiner Gil.
Lider Frontu Ludowego Ali Kerimli oświadczył na konferencji prasowej, że siły policyjne były tym razem "szczególnie brutalne" i zachowywały się w sposób "bestialski".
Rannych zostało 27 osób, w tym dziesięciu dziennikarzy - poinformował Kerimli. Według opozycji aresztowano 158 uczestników demonstracji, według policji - 34 osoby.
Demonstracje przeciwko dyktatorskim rządom prezydenta Ilhama Alijewa, syna poprzedniego szefa państwa Hejdara Alijewa, trwają w Azerbejdżanie od wielu dni. 1 października policja rozbiła demonstrację opozycyjną w centrum Baku, raniąc dziesiątki osób i zatrzymując setki.