PolskaBitwa o mieszkanie

Bitwa o mieszkanie



Dramatyczna walka matki dwójki dzieci, broniącej się przed wyrzuceniem jej rodziny na bruk.

Bitwa o mieszkanie
Źródło zdjęć: © WP.PL

23.11.2004 | aktual.: 23.11.2004 08:33

Przepychanki, krzyki, zrozpaczona kobieta wymachująca nożem. Bójka na korytarzu ze ślusarzem próbującym wywiercić zamki. Interwencja policji - jedna osoba w areszcie. Mimo, że obowiązuje okres ochronny wczoraj w budynku przy ul Jagielończyka 10 A komornik chciał eksmitować na ulicę matkę z dwójką dzieci.

- Ta pani nie miała prawa tam mieszkać. W związku z tym, według nas, nie obowiązuje jej okres ochronny - mówi Iwona Czarnacka, rzecznik prasowy gminnego Zarządu Zasobu Komunalnego. Bo to gmina jest właścicielem mieszkania, o które rozgorzała wczoraj bójka.

Po moim trupie Hanna Wilk z dwójką dzieci: ośmioletnim Olkiem i pięć lat starszą Kasią mieszka tam od 1997 roku. Od lutego jest tu nawet zameldowana. Mają dwa pokoje, aneks kuchenny i łazienkę. Tyle tylko, że oficjalnie nie jest to mieszkanie, a lokal użytkowy, który jej matka wynajmuje od gminy, bo prowadzi działalność gospodarczą. Wczorajsza akcja zaczęła się około godziny 10. Komornik, która miała przejąć mieszkanie Hanny Wilk przyszła w asyście ślusarza oraz policji. Lokatorka stała po drugiej stronie zamkniętej na kilka zamków kraty, broniącej dostępu do jej domu. Na szczęście jej dzieci były wtedy w szkole.

- Usłyszeliśmy jak jej grożą, że jeśli dobrowolnie nie wpuści komornika do środka to zostanie zatrzymana. A dzieci trafią do domu dziecka - opowiada Konarad Skierkowski z fundacji ochrony środowiska zabytków i kultury "GreenPol", która ma siedzibę na tym samym piętrze. Członkowie fundacji natychmiast stanęli w obronie lokatorki i wezwali swojego prawnika. Ten rozpoczął negocjacje z komornikiem i przedstawicielami spółki Atena, która zarządza budynkiem. - Zapowiedziałam, że przytulę się do kraty. I jeśli ślusarz będzie ciął ją palnikiem to mnie poparzy. Ale to nie pomogło. Chcieli wejść i zapowiadali, że to zrobią nawet po moim trupie - opowiada pani Hanna.

Jak mówi, ślusarz miał wykręcić jej rękę, którą przełożyła na drugą stronę kraty. Potem przybiegła jej matka, i zarazem szefowa firmy, która wynajmuje lokal od gminy. Pani Hanna żeby się bronić zniosła w tym czasie z kuchni nóż. Po drugiej stronie doszło wtedy do przepychanki jej 60- letniej matki ze ślusarzem i policjantami. Skuta kajdankami kobieta zawieziona została na komisariat przy ul. Rydygiera. I nadal tam przebywa. Komornik złożyła skargę, że napadła na policjanta.

Bo nie płacili - Mieliśmy tu hurtownię tkanin. W związku z tym, że często włamywali się do nas złodzieje zamieszkałam tu jako stróż - opowiada o sobie pani Hanna. Ale firma prowadzona przez jej matkę przez wiele miesięcy nie płaciła czynszu i gmina wystąpiła do sądu. Ten nakazał zwrot lokalu gminie. - Bez odsetek winna jest blisko 15 tysięcy złotych - mówi komornik, która przyszła przejąć lokal. Ale w rozmowie z nami przyznała, że nie wiedziała, że mieszkają tam ludzie. - Jak to nie wiedziała. Przecież od początku twierdzili, że dzieci zabiorą do domu dziecka - denerwuje się pani Hanna.

Tłumaczy, że czynsz nie był płacony, bo w sądzie gospodarczym ciągle trwa spór między firmą a gminą o jego wysokość. - Włożyliśmy sporo pieniędzy w remont tej kamienicy. I chcieliśmy żeby było to uwzględnione - tłumaczy pani Hanna. W końcu po mediacjach Grzegorza Kusza, prezes spółki Atena, która jest administratorem budynku, miejskimi urzędnikami i komornikiem od eksmisji odstąpiono. - Nie widzę szans, żeby ta pani miała tu mieszkać. Ale postaram się pomóc żeby zimą nie trafiła na bruk razem z dziećmi - zapewnia Grzegorz Kusz. Dziś prezes Ateny rozmawiać ma z miejskimi urzędnikami jak rozwiązać problem eksmisji pani Hanny.

Elżbieta Kityńska, prezes stowarzyszenia praw obrony lokatorów "Dom" - To nietypowa sprawa. Obawiam się, jednak że można eksmitować w każdej chwili, bo oficjalnie to nie jest mieszkanie tylko lokal użytkowy. Szanse byłyby większe gdyby pani, która tam mieszka była choć właścicielem firmy która dzierżawi go od gminy. Ale pytanie jest jeszcze jedno: jak w ogóle mogła zostać tam zameldowana?

Krzysztof Kamiński

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)