Białoruski biznesmen na wolności
Białoruski biznesmen Andriej Ż., powołujący się na związki z opozycją antyłukaszenkowską, podejrzany o oszustwo przy uzyskaniu z banków na Białorusi kredytów wartości prawie siedmiuset tysięcy dolarów, nie trafi do aresztu w Polsce.
15.10.2003 14:05
Sąd Okręgowy w Białymstoku, jako sąd drugiej instancji, oddalił zażalenie miejscowej prokuratury, która po postawieniu Andriejowi Ż. zarzutów, domagała się jego tymczasowego aresztowania.
Sąd uznał jednak, podobnie jak wcześniej Sąd Rejonowy w Białymstoku, że wystarczającym środkiem zabezpieczającym jest w tym przypadku dozór policyjny.
Polska prokuratura zajmuje się tą sprawą, bo w ubiegłym roku sąd w Białymstoku uznał, że ekstradycja Białorusina do jego kraju jest prawnie niedopuszczalna.
Postępowanie miało miejsce w Białymstoku, bo tu Ż. został przypadkowo zatrzymany przez policję. Wtedy okazało się, że na Białorusi jest poszukiwany listem gończym.
Andriej Ż. bronił się przed ekstradycją argumentem, że działał w opozycji antyłukaszenkowskiej i sprawa przeciwko niemu ma charakter polityczny. Obawiał się w swym kraju niesprawiedliwego procesu.
Tak też ocenił w marcu Sąd Apelacyjny w Białymstoku uzasadniając, że po ocenie dowodów w tej sprawie nie można wykluczyć, iż umowa kredytowa będąca podstawą ewentualnych zarzutów stawianych Ż. "stała się pretekstem do ścigania". Przewodnicząca składu sędziowskiego mówiła wtedy, że w takiej sytuacji istnieje zagrożenie nierzetelnym procesem Ż. na Białorusi.
Postępowanie w Białymstoku jest prowadzone na podstawie nadesłanych z Białorusi i przetłumaczonych na język polski materiałów zebranych przez białoruskie organa ścigania. Andriej Ż. nie przyznaje się do winy i odmawia składania wyjaśnień.
Akt oskarżenia w tej sprawie prokuratura ma zamiar sporządzić do końca roku.(iza)