Białoruska choroba wściekłych krów
Białoruś może swoje nikłe znaczenie na scenie międzynarodowej zaznaczyć jedynie tupaniem i wygrażaniem. W ten sposób na łamach "Rzeczpospolitej" Władysław Bartoszewski komentuje nieprzyjazne gesty Mińska wobec Polski.
18.07.2005 07:00
Były minister spraw zagranicznych przypomina, że Polska nigdy nie była w czołówce państw krytykujących Białoruś. Podkreśla, że linia była zawsze wyważona i spokojna. Nie u nas nastąpiła choroba wściekłych krów - dodaje Władysław Bartoszewski.
Według byłego szefa dyplomacji nie należy w odpowiedzi zawieszać stosunków dyplomatycznych z Białorusią, ponieważ mieszka tam zbyt wielu Polaków i nie można potęgować ich izolacji. Trzeba natomiast, zdaniem Bartoszewskiego, pamiętać o honorze i godności.
Na łamach "Rzeczpospolitej" były minister spraw zagranicznych mówi, że dla Białorusi nie ma innej szansy niż demokratyzacja, wolny rynek i otwarcie na Zachód. Jeśli przeobrażenia nastąpią, to naród białoruski może być pewny, że ma w Polsce najbliższych przyjaciół - kończy Władysław Bartoszewski. (PAP)