Bezrobotne wędrują do swatki
Coraz więcej bezrobotnych łodzianek trafia
do swatek. Prym wiodą 30- i 40-latki. Najwięcej jest nauczycielek,
ekspedientek, pielęgniarek, kasjerek i urzędniczek - pisze
"Express Ilustrowany".
10.05.2005 | aktual.: 10.05.2005 07:01
Nie kryją, że poszukują dobrze sytuowanych mężczyzn, którzy potrafią utrzymać rodzinę. Chętnie wydałyby się za Niemca, Belga lub Włocha. Wielu nie chodzi o miłość lecz o biznes i wygodne życie - informuje dziennik.
"Od roku nie mam pracy i borykam się z długami" - mówi Ewa Orlańczyk, atrakcyjna 35-latka po przejściach, była urzędniczka i matka kilkuletniej córki. "Chciałabym wyjść za mąż za obcokrajowca i zamieszkać za granicą. Wolę być gospodynią domową, niż martwić się jak przeżyję kolejny dzień" - mówi gazecie.
Do łódzkich biur matrymonialnych przychodzą też bezrobotni mężczyźni. Nie wszędzie ich oferty są przyjmowane. "Panowie, którzy nie są nigdzie zatrudnieni odchodzą z kwitkiem" - mówi Jadwiga Ambroziak z jednego z biur. "Nie mamy dla nich ofert, gdyż nasze klientki nie chcą mężczyzn bez pensji, których trzeba utrzymywać. Wszystkie, które się do nas zgłaszają, pytają, czy oferowany im kandydat nie jest w finansowych tarapatach" - dodaje.
Łodzianie szukający życiowych partnerów w biurach matrymonialnych płacą 100-250 zł wpisowego. Za tę sumę każdy klient otrzymuje oferty przez pół roku - informuje "Express Ilustrowany".(PAP)