Bezradny urząd
Pierwsza prywatna poczta w Polsce mimo że
działa nielegalnie ma się całkiem dobrze. Ma już kilkadziesiąt
oddziałów na terenie kraju - pisze "Dziennik Zachodni".
Działająca od lipca zeszłego roku Miejska Poczta Doręczeniowa w Rybniku ma do zapłacenia ponad 40 tysięcy złotych kary nałożonej na nią przez Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty za nielegalne prowadzenie swojej działalności. Właściciel MPD nie ma zamiaru płacić żadnych kar i stawia na rozwój firmy.
- W moim mniemaniu działamy legalnie i nie mam zamiaru płacić nałożonych na pocztę kar- mówi Tomasz Bodach, szef Miejskiej Poczty Doręczeniowej w Rybniku.
W całej Polsce jest już kilkadziesiąt oddziałów Miejskiej Poczty Doręczeniowej. Na dniach mają powstać kolejne punkty w Łodzi i Rzeszowie. Na tym nie koniec. - Prowadzimy rozmowy w o otworzeniu kilkudziesięciu punktów w Warszawie- chwali się Bodach.
Pierwsza kontrola MPD przeprowadzona przez urzędników URTiP-u, wykazała, że prywatna poczta działa bez wymaganego wpisu do rejestru operatorów pocztowych, co według nich jest naruszeniem prawa. Prezes URTiP-u natychmiast nakazał Bodachowi zamknięcie nielegalnie działającej poczty. Właściciel MPD nic sobie nie robił z nakazu prezesa i działał dalej rozwijając swoją firmę.
- Widząc postawę pana Bodacha, nałożyliśmy na niego karę w wysokości 20 tys. zł- mówił w grudniu Jacek Strzałkowski, rzecznik prasowy URTiP. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Tomasz Bodach nie zapłacił ani złotówki. W międzyczasie nowy rząd zlikwidował URTiP, którego obowiązki przejął Urząd Kontroli Elektronicznej. - Nowy urząd przejął wszystkiesprawy URTiP-u i pan Bodach nie ma co liczyć na jakąś amnestię - mówi Jacek Strzałkowski, rzecznik Urzędu Kontroli Elektronicznej.
Z 20 tysięcy złotych nałożonej kary zrobiło się już prawie 40 tysięcy. - Co jakiś czas przychodzi ktoś z urzędu i stwierdza, że poczta nie została zamknięta i nakłada mandat w wysokości 5 tys. zł. Ostatnio byli wczoraj- mówi Bodach.