Bezkarny prokurator
Marek Żendzian, wiceprezes sądu
dyscyplinarnego przy Prokuraturze Krajowej, sam powinien przed nim
stanąć. Ale wniosek o ukaranie go leży od ponad dwóch lat i
przedawni się w styczniu - pisze "Gazeta Wyborcza".
26.11.2005 | aktual.: 26.11.2005 08:05
Prokurator Żendzian pracuje w prokuraturze okręgowej w Białymstoku i od trzech lat zasiada w składzie orzekającym wewnętrznego sądu, przed którym stają prokuratorzy oskarżeni o łamanie przepisów.
Właśnie tam już dwa lata czeka na rozpatrzenie wniosek o ukaranie... prokuratora Żendziana za błędy popełnione w dwóch śledztwach, które prowadził - informuje "GW".
Pierwsze dotyczyło osób odpowiedzialnych za poparzenie pięciu pacjentek niesprawnym aparatem do naświetleń w Białostockim Ośrodku Onkologii. Latem 2003 r. Żendzian o jeden dzień spóźnił się ze złożeniem do sądu apelacji i tylko dzięki oskarżycielom posiłkowym sprawa nie zakończyła się uniewinnieniem oskarżonych (proces trwa nadal).
Drugie to śledztwo w sprawie zabójstwa matki i jej dwuipółletniej córeczki w 2001 r. Zdaniem przełożonych wnioskujących o ukaranie Żendzian niestarannie przesłuchał głównego podejrzanego, a innych świadków w ogóle osobiście nie przesłuchał. W aktach brakowało też opinii biegłych. Dzięki temu podejrzany wyszedł z aresztu, a Żendzian umorzył śledztwo. Później ponownie wrócono do sprawy. Zajął się nią inny prokurator. Wypuszczony uprzednio mężczyzna został skazany na dożywocie.
Rzecznik dyscyplinarny przy prokuraturze w Białymstoku we wrześniu 2003 r. przekazał sprawę błędów Żendziana do Piotra Frankowskiego, rzecznika dyscyplinarnego przy Prokuraturze Krajowej w Warszawie. Tam sprawa ugrzęzła. Minęło już ponad dwa lata. W tym czasie Żendzian cały czas orzekał przeciw innym prokuratorom.
Przewodnicząca sądu dyscyplinarnego przy Prokuraturze Krajowej Elżbieta Szarek zapewnia, że nic nie wie o dyscyplinarnych problemach swojego zastępcy. - Nie zdarzyło się jeszcze, by sprawę dyscyplinarną miał którykolwiek z członków sądu dyscyplinarnego tej lub poprzednich kadencji. Gdyby sprawa zakończyła się prawomocnym ukaraniem powyżej nagany, ta osoba musiałaby zrezygnować z zasiadania w naszym gronie - mówi.
Prokurator Żendzian na temat swoich spraw nie chciał z "Gazetą" rozmawiać. - O żadnym postępowaniu dyscyplinarnym wobec siebie nie wiem - stwierdził. (PAP)