Bezkarny pirat ze Wschodu
Kierowcy z Rosji, Ukrainy czy Białorusi nie muszą się bać polskich fotoradarów. Mandatu i tak nie dostaną - alarmuje "Rzeczpospolita".
14.07.2015 | aktual.: 14.07.2015 07:49
Kierowca średnio co dziesiątego auta uchwyconego przez fotoradar na przekroczeniu prędkości unika kary. Tylko dlatego, że samochód jest zarejestrowany poza UE. To głównie kierowcy zza wschodniej granicy.
Od ponad roku, dzięki nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym możliwe jest szybkie ustalenie właściciela lub posiadacza pojazdu zarejestrowanego w innym państwie Unii, uchwyconego przez fotoradar przy przejeżdżaniu na czerwonym świetle lub przekraczaniu dopuszczalnej prędkości.
- Wspomniana wymiana danych dotyczy państw europejskich, które zastosowały dyrektywę, dlatego nie ma możliwości egzekwowania odpowiedzialności wobec kierujących z innych państw, chociażby z Rosji - podkreśla Łukasz Majchrzak z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym.
Polacy są łatwą ofiarą drogówek innych państw.
Częściej dostają mandaty i tracą prawo jazdy. Co nas gubi? Nawyki i niewiedza.
A wśród miejscowych, egzotycznych przepisów jest np. to, że we Francji trzeba mieć jednorazowe alkotesty, w Hiszpanii - zapasowe okulary jeśli kierowca ma wadę wzroku.
W Szwajcarii przy przekroczeniu prędkości o ponad 30 km/godz. sprawa trafia do sądu, który wymierza grzywnę od 17 tys. do 140 tys. zł oraz karę więzienia. W Chorwacji i Słowenii 50 km/godz. za dużo to 2,8 tys. zł kary, a w Austrii - do 9,2 tys.
Zobacz także: Urząd Skarbowy zajmie się niepłacącymi mandatów