Bezdomni okupują dworce
Na łódzkie dworce kolejowe znowu ściągają bezdomni. Nagabują pasażerów, śpią i piją wódkę albo denaturat. Bywają agresywni, obrzucają obelgami, jeśli nie dostaną kilkudziesięciu groszy. Narkomani potrafią wyciągnąć strzykawki i straszyć nimi podróżnych.
16.01.2004 07:47
– Większość ma gdzie mieszkać, przychodzą na dworce żebrać i pić. Żyją tak z wyboru. Tylko nieliczni, głównie starsi mężczyźni, nocują w schroniskach – mówią funkcjonariusze Służby Ochrony Kolei z posterunku na stacji Łódź–Fabryczna. Tutaj przewija się ponad setka takich osób, wiele z nich przyjeżdża z całej Polski.
– Kaskader? Co ty znowu u mnie robisz? Jak już wszystko załatwiłeś, to ogrzej się chwilę, tylko nie pij. A ty Bogusia, kompotu nie masz? – SOK–ista wpisuje do kartoteki najpierw starszego, wyniszczonego mężczyznę, a potem kobietę, narkomankę, nosicielkę wirusa HIV. – Dworzec to nie przechowalnia dla takich ludzi. Ale trzeba być człowiekiem. Gdy na zewnątrz jest 20-stopniowy mróz, przymykamy oczy i pozwalamy im się ogrzać – mówią w PKP.
– Na dworcu Łódź Kaliska zamontowaliśmy na grzejnikach ukośne osłony, aby bezdomni nie mogli się na nich kłaść. Ale teraz siadają obok kaloryferów – mówi Grzegorz Nita, dyrektor Zakładu Gospodarki Nieruchomościami PKP w Łodzi.
Dyrektor chce także zabudować część poczekalni dworca Łódź Fabryczna, aby bezdomni tam nie przesiadywali.
– Część miejsc siedzących dla podróżnych pozostanie. Resztę poczekalni zagospodarujemy na punkty usługowe – zapowiada.
(mr)