Bez zarzutów dla pilota
Tarnowska prokuratura prowadzi jeszcze postępowanie dotyczące wypadku sprzed trzech tygodni na lądowisku w Tarnowie. Na razie wygląda na to, że pilotującemu maszynę Władysławowi Gollobowi nie zostaną przedstawione zarzuty nieumyślnego doprowadzenia do upadku maszyny.
Podróżujący awionetką dramatyczne chwile przeżywali 10 czerwca. Samolotem pilotowanym przez "Papę" Golloba na mecz żużlowców tarnowskiej Unii podróżowali Tomasz Gollob, Rune Holta i mechanik Wojciech Malak. Senior żużlowego rodu próbował posadzić maszynę na lądowisku, w końcu jednak poderwał ją - prawdopodobnie chciał do lądowania podejść raz jeszcze. Awionetka zawadziła o korony drzew rosnących za pasem startowym i runęła na ziemię. Cała czwórka przewieziona została do szpitala.
Najwcześniej, bo jeszcze tego samego dnia opuścił go Rune Holta. Tomasz Gollob również szybko doszedł do siebie, a obrażenia Wojciecha Malaka na szczęście też nie były poważne. Najbardziej ucierpiał pilot. Władysław Gollob doznał złamania miednicy i prawego podudzia oraz otwartego złamania prawego przedramienia i urazu czaszki.
Prokuratura, po zebraniu dotychczasowego materiału nie ma podstaw do zarzucania mu nieumyślnego doprowadzenia do wypadku, w którym ucierpiały inne osoby. Musiałaby tak uczynić, gdyby pasażerowie odnieśli obrażenia ciała "naruszające funkcjonowanie organizmu na okres powyżej 7 dni".
- Według opinii biegłych lekarzy takie obrażenia odniósł jedynie pilot - podkreśla Bożena Owsiak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. Tłumaczy, że zdarzenie zakwalifikowano jako wypadek, a nie katastrofę w ruchu powietrznym.
- Wszystko rozegrało się na lądowisku, nie wchodziło więc w grę zagrożenie dla życia lub zdrowia wielu osób - dodaje. Sprawa nadal jednak formalnie nie została zamknięta. Prokuratorzy czekają bowiem na opinię komisji do spraw badania wypadków lotniczych.
(ans)