"Beata Sawicka jest tylko kozłem ofiarnym CBA"
Beata Sawicka powinna zostać uniewinniona - tego domaga się obrońca byłej posłanki PO. Sawicka jest oskarżona o przyjęcie łapówki. Zdaniem obrońcy, Sawicka jest tylko kozłem ofiarnym CBA, które w tej sprawie nadużyło swych uprawnień. Ujawnił część rozmów agenta Tomasza Kaczmarka z Beatą Sawicką, by udowodnić, że była manipulowana.
25.04.2012 | aktual.: 25.04.2012 08:02
Na dowód tych bliskich relacji mecenas Jacek Dubois przypomniał fakty znane z akt sprawy: wspólne wyjścia do kina, wizyty w pokoju hotelowym, wspólne śpiewanie piosenek, tańce, sms-y po północy, wysyłanie sobie kwiatów i obdarowywanie się prezentami.
- Sawicka przeżywała fascynację mężczyzną, a w tym czasie agent zacieśniał sieć, która doprowadziła ją na ławę oskarżonych. Weźmy takie cytaty z ich rozmów: "Pa, buziaczki". "Nie ma Ciebie, to komu mam śpiewać?", "Tak się za Tobą stęskniłem" (...)", "Pa, misiu. Lulaj". Gdyby ktokolwiek wypowiadał podobne słowa w kontaktach służbowych, to padłoby oskarżenie o mobbing - ale tutaj nikt się nie skarżył - ocenił.
Obrońca przekonywał, że gdyby agent Tomek nie pojawił się w otoczeniu Sawickiej, ona nie popełniłaby przestępstwa.
- Były takie filmy, jak "Śniadanie u Tiffany'ego" czy "Między słowami", gdzie wszystko dzieje się w głowach ludzi. Ten drugi film nakręciła kobieta, bo żaden mężczyzna nie byłby w stanie. A kobiety czują inaczej. W tym filmie nie ma ani pół słowa o uczuciu. Nie ma dotyku. A tymczasem ta dwójka przeżywa olbrzymie emocje - wszystko się dzieje wewnątrz. Emocje i namiętności, które nie zostały wyrażone. Czy trzeba powiedzieć "kocham cię" i pójść z kimś do łóżka, żeby wyrazić emocje? - pytał adwokat.