Barry White nie żyje
Znany piosenkarz rhythm'n'bluesowy i soulowy Barry White nie żyje. Zmarł w wieku 58 lat - podał w piątek jego menadżer Ned Shankman.
Ciemnoskóry White (prawdziwe nazwisko Barry Lee) zmarł w piątek rano w szpitalu Cedars Sinai w Hollywood. Muzyk dwa miesiące temu miał atak apopleksji, od września ubiegłego roku był częstym gościem szpitali z powodu kłopotów z wątrobą. White nosił się z zamiarem transplantowania tego organu.
Artysta sprzedał ponad 100 milionów płyt na całym świecie. Szczyt jego popularności miał miejsce w erze disco lat 70., gdy nagrał takie hity jak: "Can't Get Enough of Your Love, Babe", "I'm Going to Love You Just a Little Bit More, Baby", oraz "You're The First, The Last, My Everything".
W latach 90. popularność White'a ponownie odżyła. Jego piosenki regularnie trafiały do kolejnych odcinków seriali "Ally McBeal" oraz "The Simpsons".
W 2000 roku zdobył swoje dwie pierwsze nagrody Grammy za piosenkę "Staying Power".
Piosenkarz obdarzony przydomkiem "Mors miłości" słynął z łagodnych piosenek o tematyce miłosnej śpiewanych niskim, aksamitnym głosem. Jego utwory idealnie pasowały jako tło romantycznych kolacji przy świecach. "Moje piosenki opowiadają o prawdziwej miłości, poruszają tematykę seksu na poziomie emocjonalnym" - napisał White w swych pamiętnikach opublikowanych w 1999 roku pod tytułem "Nieskończona miłość".
White był powszechnie uważany za symbol seksu. Ożenił się ze swą miłością z dzieciństwa, Mary. Miał z nią czwórkę dzieci. W 1969 roku para ogłosiła separację, później się rozwiodła.
W 1974 roku muzyk ożenił się po raz drugi z członkinią zespołu Love Unlimited, Glodean James. Para miała wspólnie czwórkę dzieci, rozwiodła się w 1988 roku.
W 1960 roku 16-letni White odsiadywał pięciomiesięczny wyrok. Właśnie wtedy usłyszał po raz pierwszy piosenki Elvisa Presleya, które okazały się być dla niego inspiracją na resztę życia. Refren jednej z nich "It's Now or Never" ("Teraz albo nigdy") stały się jego mottem - podaje agencja Reutera.