Baron z podejrzeniami
Szefowi pomorskiego SLD Jerzemu
Jędykiewiczowi lada dzień może być postawiony zarzut prania
brudnych pieniędzy. Chodzi o fikcyjne usługi dla kościelnego
wydawnictwa Stella Maris. Jeśli do tego dojdzie, Jędykiewicz
będzie musiał zawiesić działalność w partii - pisze "Rzeczpospolita".
"Rozmawiałem z Jędykiewiczem i ostrzegałem, że jeżeli prokuratura postawi mu zarzuty, będzie musiał zawiesić członkostwo w partii" - mówi Marek Dyduch, sekretarz generalny SLD.
Dyduch dodaje, że sprawę zna od dwóch lat i wie, że jest ona bardzo skomplikowana. "Są w nią zamieszani księża i biskup, trudno mi uwierzyć, że zajmowali się praniem brudnych pieniędzy. A jeżeli oni są niewinni, to Jędykiewicz też" - stwierdza Dyduch.
Sam szef pomorskiego Sojuszu przyznał jednak w rozmowie z "Rz", że spodziewa się przedstawienia mu zarzutów. "Wszystkie kancelarie, które współpracowały ze Stella Maris, mają postawione zarzuty, dlatego i ja się z tym liczę" - mówi. "Nie chcę dalej komentować tej sprawy" - ucina.
Wedle kuluarowych informacji, liderzy SLD, w tym Leszek Miller, już od grudnia przekonywali Jędykiewicza, żeby zawiesił członkostwo w partii, zanim prokuratura postawi mu zarzuty. Pomorski baron jednak odmawiał - informuje "Rz". (PAP)