Barack Obama traci w sondażach
Prezydent USA Barack Obama nie zgodził się z oceną, że rok 2013 był dla niego najgorszy, od kiedy objął urząd prezydenta.Prezydent mówił o swoich osiągnięciach, ale sondaże wskazują, że poparcie dla niego spadło do najniższego poziomu od pięciu lat.
20.12.2013 | aktual.: 21.12.2013 01:10
Według opublikowanego w piątek sondażu CNN/ORC International, tylko 41 proc. Amerykanów przychylnie ocenia pracę Obamy, w porównaniu z 55 proc. na początku roku. Aż 56 proc. wyraziło dezaprobatę, o 13 proc. więcej niż na początku roku. To oznacza, że poparcie dla Obamy spadło do rekordowo niskiego poziomu, dokładnie takiego samego jakim cieszył się prezydent George W. Bush po pierwszym roku swego drugiego mandatu w 2005 roku.
- Moje sondaże idą w górę bądź spadają. Gdybym kierował się sondażami, to bym nie kandydował w wyborach prezydenckich - powiedział Obama na kończącej rok konferencji prasowej. Odrzucił zawarte w pytaniach dziennikarzy twierdzenia, że miniony rok był dla niego najgorszy.
Na swej ostatniej konferencji prasowej przed wyjazdem na Hawaje, gdzie spędzi Święta Bożego Narodzenia, prezydent USA przytaczał dane ekonomiczne wskazujące na jego osiągnięcia. Bezrobocie spadło do najniższego od 5 lat poziomu 7 proc. a gospodarka trwale rośnie od kiedy objął urząd prezydencki w styczniu 2009.
W piątek podano, że w trzecim kwartale tego roku PKB wzrósł o 4,1 proc., znacznie powyżej oczekiwań. Obama przypomniał też, amerykańska produkcja ropy naftowej i gazu ziemnego przekroczyła w tym roku import tych surowców.
- Wkraczamy w nowy rok z gospodarką silniejszą niż rok temu. Wierzę, że rok 2014 będzie przełomowy dla Amerykanów - powiedział.
Prezydent poinformował też, że od października, w ramach reformy ochrony zdrowia, zwanej Obamacare, "ponad milion osób zapisało się po nowe polisy". Przyznał, że rządowa strona internetowa z ofertami firm ubezpieczeniowych, na której nieubezpieczeni mają wybierać polisy, nie działała przez pierwsze kilka tygodni jak należy, co było "przedmiotem wielkiej frustracji".
Prezydent powiedział, że żałuje, iż Kongres nie zaostrzył prawa o dostępie do broni palnej, po tragedii jak miała miejsce w grudniu rok temu w szkole w Newton, gdzie od strzałów szaleńca zginęło 20 dzieci. Jak na razie brak też postępu w sprawie reformy przepisów imigracyjnych, która miała otworzyć drogę do uzyskania obywatelstwa dla 11 mln nielegalnych imigrantów w USA. Obama przyznał, że był to jego największy projekt w mijającym roku. Po głosowaniu latem w Senacie, prace nad reformą utknęły w zdominowanej przez Republikanów Izbie Reprezentantów.
Obama potwierdził, że w styczniu ogłosi decyzję w sprawie zarekomendowanych przez niezależnych ekspertów zmian w programach inwigilacji elektronicznej prowadzonych przez Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), tak by odpowiedzieć na obawy, iż dochodzi do nadużyć i naruszania prywatności obywateli USA.
Bronił budzącego kontrowersje programu zbierania danych telefonicznych Amerykanów jako ważnego narzędzia walki z terroryzmem, ale przyznał, że "z debaty publicznej wynika jasno, iż ludzie są zaniepokojeni że może dochodzić do nadużyć".
- Ja jestem pewien, że NSA nie angażuje się w krajową inwigilację i nie węszy dookoła - powiedział. - Ale szanuję ludzi którzy mają wątpliwości.
Pytany o możliwość amnestii dla byłego konsultanta NSA Edwarda Snowdena, który ujawnił informacje o prowadzonej na masową skalę inwigilacji przez NSA, Obama powiedział jedynie, że trzeba pamiętać iż te przecieki "wyrządziły niepotrzebną szkodę wywiadowi USA i amerykańskiej dyplomacji". - Sądom i prokuraturze pozostawiam wypowiadanie się o konkretnych kwestiach (związanych z oskarżeniem Snowdena) - dodał.
Na konferencji prasowej Obama odniósł się negatywnie do czwartkowej propozycji grupy senatorów, by zaostrzyć sankcje wobec Iranu. Wcześniej rzecznik Białego Domu informował, że prezydent zawetowałby taką ustawę, gdyby została przyjęta.
- Nie ma potrzeby uchwalania takiej ustawy. Nie teraz - powiedział Obama wskazując na trwające negocjacje sześciu mocarstw z Iranem w sprawie dyplomatycznego rozwiązania, które miałoby zapewnić, że Teheran nie będzie budował broni nuklearnej.
- Moim celem jest zapobiec, by Iran wszedł w posiadanie broni nuklearnej, ale wolę drogę dyplomatyczną. (...) Jeśli negocjacje poniosą porażkę, to Iran nie ma wątpliwości, że wówczas Kongres nie będzie zwlekał, by wdrożyć jeszcze silniejsze sankcje. To się da zrobić w ciągu kilku dni - powiedział prezydent.