Automaty i politycy

Na korupcję dowodów nie ma. Jednak są liczne ślady kontaktów
towarzyskich biznesmenów od hazardu, polityków SLD i
funkcjonariuszy służb specjalnych - pisze "Gazeta Wyborcza", która dotarła do uzasadnienia decyzji gdańskiej prokuratury o umorzenie śledztwa w sprawie rzekomego przyjęcia przez Jerzego Jaskiernię łapówki za ustawę o grach losowych.

20.01.2004 | aktual.: 20.01.2004 06:09

Np. Maciej Skórka, jeden z władców automatów do gier i społeczny asystent b. szefa klubu SLD Jerzego Jaskierni, przyznał w śledztwie, że odwiedził słynną strzelnicę w warszawskim aquaparku w czasie, kiedy odbywała się towarzyska impreza prokuratorów, funkcjonariuszy UOP i BOR.

Według "GW", ostatecznie prokuratura stwierdziła, że nie ma dowodów, by towarzyskie kontakty polityków i biznesmenów od hazardu miały wpływ na zapisy ustawy. W czasie śledztwa znaleziono jednak ślady, że przy okazji uchwalania ustawy o grach losowych mogło dojść do popełnienia przestępstwa. Prokuratorzy z Gdańska wspominają o łapówce, którą miał wziąć "funkcjonariusz publiczny".

Śledztwo trwa. Do Warszawy zjechała dwójka prokuratorów z Gdańska. Wczoraj przez pięć godzin przesłuchiwali posłankę SLD Anitę Błochowiak, która w imieniu SLD pracowała nad ustawą. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)