Auta posłów palą jak smoki
Czy alfa romeo posła Kaniewskiego nie pali troszeczkę za dużo?
56 tys. zł kosztowały w ubiegłym roku służbowe podróże samochodem Zbigniewa Kaniewskiego, łódzkiego posła SLD, kilkutygodniowego ministra skarbu. Płaciła Kancelaria Sejmu.
10.08.2004 | aktual.: 10.08.2004 08:40
Żeby wydać takie pieniądze na benzynę, zwykły zjadacz chleba kierujący czerwoną alfą romeo, którą jeździł Kaniewski, musiałby każdego dnia, włączając wakacje, niedziele i święta, przejechać około 450 km. Zwykły zjadacz chleba nie miałby przy tym czasu na siedzenie w sejmowych ławach.
Jak mógł tego dokonać poseł Kaniewski? Dlaczego w oświadczeniu majątkowym podaje, że jest właścicielem 12-letniej hondy civic, a jeździł alfą? Niestety, jego telefon komórkowy milczy od kilku dni.
Rekordzista, płocki poseł Jerzy Pękała z Partii Ludowo-Demokratycznej, który na podróże wydał 65 tys. zł, powiedział nam, że... takie są koszty pracy posła, który nieustannie jeździ w teren, aby załatwiać ludzkie sprawy. Czołowe miejsca w sejmowym rankingu podróżników zajęli także Michał Kamiński z PiS (63,8 tys. zł) i Danuta Hojarska z Samoobrony (62,5 tys. zł).
(pb)