Atak wściekłego nietoperza
W Wołczynie panika. Mieszkańców miasta sparaliżował strach po ataku wampira. W dodatku - wściekłego. Wszystko zaczęło się od gimnazjalisty Remigiusza D.(14 l.). Chłopak szedł właśnie na rozpoczęcie roku szkolnego, kiedy na chodniku dostrzegł małe kudłate zwierzątko. Podobne do myszy. Pozornie - biedne i bezbronne.
10.09.2004 | aktual.: 10.09.2004 08:40
Użalił się nad nim. Próbował podnieść. Wtedy zwierzak zaatakował. Wbił w rękę swojego wybawcy ostre jak igły zęby. I pokazał swój prawdziwy pysk. Pysk nietoperza. Jak się później okazało - chorego na wściekliznę. Nietoperz wraz ze swoim pechowym znalazcą trafił do gimnazjum w Wołczynie. Chłopiec wziął jeszcze udział w akademii, po czym zabrał zwierzaka do kolegi, a następnie przyniósł do domu. Rodziców pogryzionego chłopca zaniepokoiło dziwne, przyjacielskie zachowanie dzikiego zwierzaka.
Matka zawiadomiła inspekcję weterynaryjną. Wampir trafił na obserwację. Po kilku dniach padł. Wtedy badania przeprowadzone w Opolu potwierdziły najgorsze obawy. Bydlak był wściekły! Remigiusz D. został natychmiast przewieziony do szpitala w Opolu. Otrzymał serię bolesnych zastrzyków. Zaszczepieni przeciw wściekliźnie zostali także wszyscy, którzy mieli kontakt ze zwierzakiem. W sumie kilkanaście osób dorosłych i dzieci.
- Nietoperze żyją w grupach. Nie wiemy gdzie jest reszta kolonii, z której pochodził. Takie zwierzaki gnieżdżą się na strychach, w ruinach, w lasach - mówi Roman Kosarewicz (51), powiatowy lekarz weterynarii z Kluczborka. Tymczasem w Wołczynie zaczynają już krążyć plotki. Podobno ktoś widział martwe nietoperze na terenie ogródków działkowych. Ktoś inny słyszał o tym, że pojawiły się na przystanku autobusowym w koszu na śmieci.
-_ Ogłosiliśmy Wołczyn strefą zagrożoną wścieklizną_ - mówi Roman Kosarewicz. -_ Prosimy mieszkańców o zwrócenie szczególnej uwagi na dziwnie zachowujące się dzikie zwierzęta. Pamiętajmy, że wścieklizna to śmiertelna choroba._