Aresztowali... nieboszczyka
Niech mi oddadzą jego ciało. Ja i dzieci
nie rozumiemy, dlaczego szpital aresztował zwłoki mojego męża -
płacze Maria Hunka z New Jersey (USA). - Ja im zapłacę za
leczenie. Ale nie 127 tys. złotych. Tyle nie mam! - Bulwersującą
sprawę "aresztowania" w Zakopanem nieboszczyka opisuje "Super
Express".
23.11.2004 | aktual.: 23.11.2004 05:57
Maria Hunka od tygodnia nie może odebrać ze szpitala w Zakopanem ciała męża Teda Wacława Hunki i jego aktu zgonu. Kobieta upoważniła do załatwienia sprawy dalekiego kuzyna z Kalisza, ustanawiając mu notarialnie pełnomocnictwo.
Ted Hunka, Polak z pochodzenia, od kilkudziesięciu lat mieszkał w USA. W lipcu br. przyjechał do rodziny we Frydmanie koło Zakopanego. Nagle stracił przytomność. Od 24 lipca br. leżał na OIOM-ie w zakopiańskim szpitalu. Jego mózg przestał pracować, leżał nieprzytomny. Zmarł 15 listopada br.
Nie rozumiem, dlaczego nie mogę godnie pochować mojego męża - płacze do słuchawki Maria Hunka, kiedy "Super Express" dzwoni do USA. - Mąż był ubezpieczony w Medicare, nie mógł wykupić dodatkowej polisy, ponieważ w Ameryce, jeśli ktoś choruje, to go nie chcą ubezpieczyć. Medicare nie pokryje kosztów leczenia w Polsce. Dlatego sama chcę zapłacić, tylko nie aż tyle. Jestem w stanie zapłacić 10 tys. dolarów, a potem może jeszcze coś.
Za 116 dni leczenia Amerykanina wystawiliśmy fakturę na 127 tys. 440 zł. Na tę sumę składa się kwota 2160 zł za dwie pierwsze doby jego leczenia, każda kolejna kosztowała 1080 zł. Myśmy ciała nie "aresztowali". Jeśli rodzina odbierze fakturę, to dostanie kartę zgonu i może zabrać ciało. Kwotę możemy negocjować - powiedział "Super Expressowi" dr Sylweriusz Kosiński z zakopiańskiego szpitala. Zapytany, czy szpital przyjąłby 10 tys. dolarów, powiedział: - Na początek tak.