Aragorn krytykuje Busha
Viggo Mortensen, odtwórca roli Aragorna we "Władcy pierścieni", uważa, że grana przez niego postać uosabia cechy dobrego władcy, których próżno szukać u współczesnych polityków, zwłaszcza u prezydenta George'a W. Busha. Ostatnia część cyklu filmowego - "Powrót króla" - 1 stycznia wchodzi na ekrany polskich kin.
Dziedzic królestwa Gondoru, Aragorn, ukrywa swe pochodzenie, znany jest jako Obieżyświat, jeden z tajemniczych Strażników - wędrowców. Kiedy Gondor znajduje się w niebezpieczeństwie nadchodzi czas, aby wyjść z ukrycia i objąć władzę. Aragorn boryka się jednak z wątpliwościami, czy rzeczywiście jest właściwą osobą, kimś, kto uniesie brzemię władzy.
Mortensen, który wielokrotnie krytycznie wypowiadał się o polityce prezydenta Busha, uważa, że "Władca pierścieni" niesie głębokie przesłanie o roli uczciwości w kierowaniu ludźmi.
"Wszyscy uważają Aragorna za dobrego przywódcę, ponieważ ma on w sobie pokorę, interesuje się konsekwencjami swoich posunięć i słów, szuka też zawsze płaszczyzny porozumienia z innymi ludźmi. Ma więc wszystkie cechy, które chciałbym widzieć u współczesnych przywódców politycznych. Na razie dostrzegam w nich brak pokory i zbyt wiele arogancji" - powiedział Mortensen w jednym z wywiadów.
Kiedy Peter Jackson w październiku 1999 roku rozpoczynał prace nad ekranizacją "Władcy Pierścieni" Tolkiena, w roli wojowniczego Aragorna widział zupełnie innego aktora - 26-letniego Irlandczyka Stuarta Townsenda. Ale już w kilka tygodni po rozpoczęciu prac nad filmem stało się jasne, że Townsend jest zbyt młody, aby przekazać w swojej kreacji mądrość i doświadczenie Aragorna, dziedzica królów, podróżnika, człowieka twardego i znającego życie.
Townsend został więc odsunięty od prac nad filmem. Cała obsada i licząca sobie ponad 1000 osób ekipa pracowała już w Nowej Zelandii. Mijały kolejne tygodnie wypełnione filmowaniem scen, w których Aragorn nie występuje. Konieczność natychmiastowego znalezienia odtwórcy tej roli stawała się coraz bardziej paląca.
Wtedy na horyzoncie pojawił się Viggo Mortensen - 41-letni aktor, sprawiający wrażenie nieco szorstkiego, bardzo opanowanego człowieka. Zgodził się zagrać rolę Aragorna. "W całym tym pośpiechu jedno było dobre. Nie miałem czasu na zastanawianie się, nerwy. Po prostu musiałem zacząć grać" - wspomina Mortensen w jednym z wywiadów.
Jackson wspomina pojawienie się Mortensena w ekipie "Władcy pierścieni" jako uśmiech losu. "To bardzo profesjonalny, odpowiedzialny aktor. Kiedy rozpoczął pracę nad filmem był do naszej dyspozycji całe dnie i noce. Nie miało znaczenia, jaka jest pora, ani jak długo pracował".
Dla publiczności Mortensen pozostawał nadal kimś mało znanym, mimo że miał za sobą wiele znaczących ról (zagrał m.in. w "Świadku" Petera Weira, "Portrecie damy" Jane Campion, "Życiu Carlity" Briana DePalmy). Po sukcesie dwu części "Władcy pierścieni" sytuacja zmieniła się diametralnie - Mortensen stał się sławny. Ale sam bohater ma do nowo zdobytej popularności dość ambiwalentny stosunek. Świeżo zyskany status amanta i wojownika wydaje się raczej go drażnić, niż cieszyć.
"Nie pomaga mi to lepiej pracować, nie ma to też specjalnego wpływu na moje życie prywatne. Ale, oczywiście, trochę mi to pochlebia" - mówił.
Poza tym sukcesy filmowe zwróciły uwagę publiczności na dokonania Mortensena jako poety, malarza, fotografa i wydawcy. Aktor założył w 2002 roku wydawnictwo Perceval Press specjalizujące się w publikowaniu tekstów, nagrań i obrazów. "Można powiedzieć, że używam tej sławy w dobrych celach" - podsumowuje aktor, który pracuje obecnie nad swoim trzecim tomikiem poezji.
Towarzysze z planu wspominają, że zewnętrzna powściągliwość Mortensena kryje ogromną pewność siebie i energię. Kiedy inni padali ze zmęczenia, on w dalszym ciągu był w pełni sił. "To prawdziwy przywódca" - uważa Liv Tyler, grająca we "Władcy pierścieni" rolę Arweny - księżniczki elfów, która z miłości do Aragorna rezygnuje z daru nieśmiertelności. Mimo, że w filmie nie pojawia się wiele scen przedstawiających ich miłość, Tyler wspomina, że Mortensen włożył w ten wątek wiele serca.
W realnym życiu Mortensen był żonaty z Exene Carvenka, wokalistką rockowej grupy X. Rozwiedli się w 1997 roku. Ich 15- letni syn, Henry, bardzo namawiał ojca na przyjęcie roli Aragorna. Henry pojawił się zresztą w filmie - grał jednego z orków, oraz postać rohańskiego wojownika.
W najbliższym czasie Viggo Mortensen zagra główna rolę w filmie "Hidalgo" wytwórni Disneya.