"Apolityczne" specsłużby
Po mrocznych doświadczeniach ze skutkami politycznego zaangażowania oficerów służb specjalnych idący po władzę Sojusz Lewicy Demokratycznej postanowił skonstruować mechanizm, który z zachowaniem
demokratycznych standardów pozwoliłby raz na zawsze uciąć podobne
praktyki - pisze w "Trybunie" Marek Barański.
25.02.2004 | aktual.: 25.02.2004 07:31
Bez dotychczasowej obłudy, która na czoło służb wynosiła tak "apolitycznych" funkcjonariuszy jak Zbigniew Nowek, szefami służb zostali politycy zwycięskich ugrupowań. Żeby jednak lojalność partyjna nie przygniatała w nich obowiązku zachowania równego dystansu do wszystkich sił politycznych, ustanowiono nad służbami cywilna kontrolę, sprawowaną m.in. przez sejmową Komisję ds. Służb Specjalnych, której kierownictwo sprawują wyłącznie przedstawiciele opozycji - stwierdza autor artykułu.
Według niego, po dwóch latach od zaordynowanych przez SLD zmian trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - ten model funkcjonowania służb specjalnych w państwie też się nie sprawdza. Ci ludzie służb, którzy w przeszłości nie stronili od polityki, nadal to robią. (PAP)
Więcej: Trybuna - Cyrk z groźnymi lwami