Antyterrorystyczna farsa
Włoskie gazety ostro skrytykowały
przeprowadzone w Rzymie ćwiczenia
antyterrorystyczne. Prasa podkreśla, że na tle udawanych wybuchów
i pożarów prawdziwy okazał się tylko straszliwy chaos w mieście i
niezbyt sprawna akcja ratunkowa.
04.10.2005 | aktual.: 04.10.2005 10:56
"Nawet petarda nie chciała wybuchnąć o wyznaczonej godzinie" - tak manewry podsumował dziennik "Corriere della Sera", opisując podejmowane przez jednego ze strażaków nieudane próby odpalenia ładunku, który miał symulować zamach pod Koloseum. Zdesperowany wreszcie krzyknął w kierunku stojących w pobliżu fotoreporterów i gapiów: "Przepraszam, czy ktoś ma zapalniczkę?".
Tak według gazety wyglądała prawie cała operacja, której celem było sprawdzenie stanu gotowości wszystkich służb w razie serii ataków terrorystycznych, podobnych do tych, jakie miały miejsce w lipcu w Londynie.
Jak zauważa dziennik, na miejsce ataku terrorysty-samobójcy, gdzie według scenariusza miało zginąć 13 osób, pierwsze nie przyjechały ani karetki pogotowia ratunkowego, ani radiowozy, tylko... furgon straży terenów zielonych. "Uciekaj stąd!"- krzyczał do jego kierowcy koordynator akcji. "Kazali mi przyjechać, nie ruszę się stąd!" - odpowiedział mu zdenerwowany strażnik.
Gazety zwracają uwagę, że mimo tych zabawnych sytuacji, jakie towarzyszyły ćwiczeniom w Wiecznym Mieście, zupełnie poważne zaniepokojenie powinno budzić to, że pierwsze ambulanse przybyły na pomoc rannym dopiero po 11 minutach od wezwania.
"Il Messaggero" przytacza wypowiedź prefekta stolicy Achille Serry, którego zdaniem najważniejszym wnioskiem po poniedziałkowej akcji jest pilna potrzeba przyspieszenia tempa interwencji służb ratunkowych.
Prasa podkreśla jednocześnie, że aby dojść do tej oczywistej dla wszystkich konkluzji, nie trzeba było paraliżować na wiele godzin życia w mieście.
"La Repubblica" relacjonuje, że jeden z leżących na ulicy ochotników, który udawał rannego, przez 27 minut musiał krzyczeć "ratunku!" zanim udzielono mu pomocy. Rzymska gazeta pisze także o wściekłości tysięcy mieszkańców, którzy na kilka godzin utknęli w straszliwych korkach w mieście.
Jak to możliwe - pytają komentatorzy - że w trakcie przygotowań do ćwiczeń nie przewidziano, że utrudni je demonstracja antyglobalistów, którzy na znak protestu przeciwko tej - ich zdaniem - "farsie" przedarli się do samego centrum akcji ratunkowej?