Anorican Beauty
Tabele kaloryczne są natchnionym słowem Bożym, więc uczę się ich na pamięć" - napisała w internetowym pamiętniku 22-letnia anorektyczka Emma z Australii. Po jej wyznaniu wiarę w to nowe słowo Boże od razu zadeklarowało ponad dwieście innych dziewczyn.
02.05.2005 | aktual.: 02.05.2005 11:55
"Dziś pierwszy raz od trzech dni jadłam. Ratujcie mnie, czuję się szmatą" - błaga inne anorektyczki polska internautka o pseudonimie Szczupła. Wsparcie, by nie powtórzyła "błędu", otrzymuje natychmiast. Takie wsparcie oferuje już prawie pięćset stron internetowych, na których osoby dotknięte anoreksją (psychicznym jadłowstrętem) dopingują się do dalszego niejedzenia. Aż do zupełnego "wyzwolenia", czyli śmierci. Działania tej swoistej sekty anorektyczek są de facto mutacją internetowych paktów samobójczych, które tylko w Japonii zebrały żniwo w postaci około 80 osób (w Polsce co najmniej dwóch), które się zabiły. Różnica jest tylko taka, że na stronach propagujących anoreksję (tzw. pro-Ana) zabijanie jest rozłożone na raty.
W polskim internetowym "Pamiętniku anorektyczki" czytamy: "W tłusty czwartek były kumpeli urodziny. Nie chciałam jej zrobić przykrości, więc "skusiłam się" na jednego pączka... Jak mogłam? Chciałam się zabić, ale żal mi się zrobiło moich bliskich. Po pewnym czasie wszystko wróciło do normy!!! Kupiłam sobie tabletki przeczyszczające... To jest okropne, ale robię to dla własnej satysfakcji. A z każdym dniem jest ona coraz większa".
Od niejedzenia do świętości
Anoreksja nie jest chorobą, tylko stylem życia - przekonują autorki stron pro-Ana, które wykorzystują sieć, by wspierać się w anorektycznej misji. Strony te zawierają dekalog prawdziwych anorektyczek (m.in. "Jedz tylko z poczuciem winy"), porady, jak się zachować przy obiedzie z rodziną, jak oszukać bliskich i lekarza podczas ważenia, a nawet - jakie potrawy najłatwiej zwymiotować. Członkinie sekty anorektyczek modlą się za te, których waga zatrzymała się i nie chce spaść. W Stanach Zjednoczonych określają się mianem Anorican Beauty, nawiązując do tytułu oscarowego filmu Sama Mendesa "American Beauty". Idolkami anorektyczek są modelki Twiggy i Kate Moss, aktorka Christina Ricci, księżniczka Szwecji Victoria, czy ich święta Karen Carpenter, perkusistka zespołu The Carpenters (zmarła z powodu anoreksji w 1983 r.).
W sieciowych sektach anorektyczek nie ma miejsca na śmierć i ból. Piszą one o prowokowaniu wymiotów czy niejedzeniu jako o czymś ekscytującym. "Mój mąż wyjeżdża na pięć dni, wreszcie będę mogła nie jeść i nie martwić się, jak to ukryć" - cieszy się anorektyczka Jolene. Mała Mama odpowiada jej: "Zazdroszczę ci! Tak cudownie byłoby pozbyć się go na kilka dni i cieszyć się wolnością niejedzenia!". Fałszywy obraz anoreksji w sieci to właśnie największe niebezpieczeństwo dla młodych dziewcząt, szczególnie tych o niskiej samoocenie. To one są najbardziej podatne na ideologię sekt anorektyczek. Bo anoreksja daje cierpiącym na nią dziewczynom poczucie władzy nad własnym ciałem i organizmem, a więc poczucie bycia kimś wyjątkowym.
Sekty anorektyczek to już właściwie wielki ruch. W Stanach Zjednoczonych obejmuje on prawie 7 mln kobiet, w Niemczech - 100 tys., w Polsce - około 50 tys. Co piąta anorektyczka, której w porę nie udzieli się pomocy medycznej i psychologicznej, umiera. Anoreksja staje się też problemem mężczyzn: co szósta osoba z anoreksją jest mężczyzną. Zaczęto o tym otwarcie mówić, gdy do anoreksji przyznali się m.in. projektant Karl Lagerfeld i Richard Edwards z popularnego brytyjskiego zespołu Manic Street Preachers.
Głód głodu
Anorektyczkom jedzenie sprawia taki sam ból jak narkomanom brak amfetaminy czy heroiny w organizmie. Popadają w chorobę, bo niejedzenie jest sposobem na uniknięcie bólu. Kilka dni temu na stronie anoreksja.blog.pl jej autorka napisała: "Boli. Jak jadłam, bolało. (...) Nagle. Jakby ktoś uderzył pięścią w sam środek brzucha. Dziś zabolało najmocniej. Żarłam właśnie ciastka w kuchni. Najpierw zgięłam się tylko. Potem upadłam. Początkowo strach, myśl - nie chcę umierać, a zaraz potem - właśnie tak powinnaś zdechnąć, umazana czekoladą na kuchennej podłodze".
Michał Zaczyński