Alleluja, maleńki!
Drugi rok z rzędu w święta wielkanocne, w tym samym mieście, na tej samej ulicy i przy tej samej bramie przypadkowy przechodzień znajduje porzuconego noworodka. To nie scenariusz filmowego thrillera, ale życie.
W Zabrzu Biskupicach, w Wielkanocną Niedzielę, o godzinie 4.50, mężczyzna przechodzący ulicą Zamkową, tuż obok Rejonowego Szpitala Zespolonego, dostrzegł ortalionową torbę i usłyszał cichy płacz. W środku leżał noworodek, zawinięty w becik i kocyk, ubrany w śpioszki, kaftanik i dwie pary skarpetek. W torbie był nawet smoczek. Mężczyzna odniósł torbę do szpitala i powiadomił policję.
Lekarze ze szpitala na Zamkowej po wstępnych oględzinach przetransportowali dziecko do zabrzańskiego Centrum Pediatrii.
- Dzięki temu, że chłopczyk był odpowiednio ubrany i owinięty kocem, jego organizm nie uległ zbytniemu wychłodzeniu. Teraz przeprowadzamy dodatkowe badania, które pozwolą nam precyzyjnie określić stan dziecka - powiedziała nam dr Elżbieta Kułagowska-Timberman, która sprawuje opiekę nad niemowlakiem przebywającym w Klinice Patologii Noworodka, na oddziale patologii infekcyjnej.
Znaleziony chłopczyk był w pierwszej dobie swojego życia. Waży 3.650 gramów i ma 55 cm wzrostu. Lekarze orzekli, że poród prawdopodobnie odbył się o czasie i przebiegał siłami natury. Noworodkowi zabezpieczono pępowinę. Na jego główce została jeszcze maź płodowa.
- Dziecko nie wykazuje symptomów chorobowych, jest spokojne, ma dobry apetyt - dodaje dr Elżbieta Kułagowska-Timberman. Jeśli policja nie odnajdzie matki dziecka, noworodek prawdopodobnie trafi do rodziny zastępczej.
Katarzyna Kuczyńska