Akcja pod Monopolem
- Gdyby eksplodował to byłoby po hotelu - mówi szef saperów, sierżant Przemysław Parol. - W ciągu mojej służby tylko dwa razy znaleźliśmy tak ogromne pociski. Wczorajsze znalezisko ważyło 285 kilogramów, tylko ładunek wybuchowy ważył 75 kilogramów. Odłamki mogłyby zabijać nawet w odległości półtorej kilometra od miejsca wybuchu.
30.09.2004 | aktual.: 30.09.2004 08:05
- Podchodzę, patrzę, wystaje czubek pocisku, doświadczenie mam więc na początek oceniłem go na 155 mm - relacjonuje saper Jarosław Andrzejczak. 155 mm to już duży pocisk. Działa o takim kalibrze w czasie II wojny miały tylko dwa największe polskie okręty wojenne - lekkie krążowniki Dragon i Conrad. Po konsultacji z policją saperzy nakazują ewakuację sąsiednich budynków. - Teren trudny, jakby walnęło, byłoby bardzo źle - tłumaczy decyzję sierżant Parol.
Centrum Wrocławia, wąska uliczka, wokół kręcą się tłumy ludzi. Siła wybuchu nie miałaby jak się rozejść, fala uderzeniowa poszłaby na budynki i ludzi. - Strasznie się przestraszyłam - wspomina wrocławianka Magda Kobylska. - Byłam w księgarni, a tu wchodzą policjanci i mówią, abyśmy jak najszybciej opuścili to miejsce. Zamach, myślę, czy co? Uciekałam, co sił w nogach. W sumie w ciągu godziny ewakuowano prawie 200 osób. O największym szczęściu mogą mówić robotnicy, którzy znaleźli niewypał. Odkopała go koparka...
Myśleli, że to rura i próbowali odsłonić go łopatą. - Pocisk był uzbrojony, zapalnik na swoim miejscu, większy wstrząs i wybucha. Dlaczego tak się nie stało? Nie wiem. Ale ten co go odkopał powinien się pomodlić - mówi sierżant Andrzejczak. Zamknięta została Świdnicka od przejścia podziemnego po operę. Gdy ewakuowano ludzi i pewne było, że nikt postronny nie zostanie ranny saperzy zaczęli odkopywać pocisk. - Trochę się zdziwiliśmy, im głębiej schodziliśmy tym był grubszy - opowiada sierżant Andrzejczak. Akcję prowadził razem z sierżantem Ryszardem Szubą. Po odsłonięciu wierzchniej warstwy ziemi myśleli, że to kaliber 240 mm, a to już prawdziwa kolumbryna. Z dział o mniejszym kalibrze strzelały podczas wojny ciężkie krążowniki.
Polska armia podczas wojny takich dział nie posiadała. - W końcu opadły nam szczęki - mówią saperzy. Niewybuch miał kaliber aż 350 mm. Tylko nieliczne pancerniki, czyli okręty najcięższe z najcięższych strzelały podobnymi pociskami. Np. Schlezwig Holstein, który rozpoczął wojnę miał działa kalibru "tylko" 280 mm. Dla porównania czołg Tygrys miał działo kalibru 88 mm, a T 34 – 75 mm. - Z takim pociskiem jak ten znaleziony na Świdnickiej miałem do czynienia tylko raz w życiu - mówi sierżant Andrzejczak. Rok temu na ul. Oławskiej.
Tamten miał długość 1,30, szerokość 25 cm i ważył 285 kg, sam ładunek wybuchowy miał 75 kg. Wczoraj saperzy nie byli w stanie sami wyciągnąć niewybuchu. Wezwali straż pożarną i dopiero specjalny dźwig podniósł pocisk. Saperzy zawieźli go na poligon, na Obornicką. Tam został zdetonowany. - Według mojej wiedzy Rosjanie nie mieli pod Wrocławiem dział takiego kalibru. To zresztą bardzo nietypowy kaliber, bardziej charakterystyczny dla artylerii morskiej, to byłby fenomen, gdyby okazało się, że sprowadzono tu takie działo. Mam roboczą hipotezę, że mogłaby to być bomba lotnicza przerobiona z pocisku artylerii morskiej – powiedział nam dr Tomasz Szulc, ekspert ds. uzbrojenia.
--------------------------------------------------------------
7761 niewybuchów i niewypałów W pierwszym półroczu 2004 na terenie Dolnego Śląska znaleziono 7761 niewybuchów i niewypałów: 265 min, 39 bomb lotniczych, 1455 pocisków artyleryjskich i moździerzowych, 156 granatów ręcznych i pocisków przeciwpancernych, 5846 sztuk innej amunicji (np. strzelecka, karabinowa, pociski rakietowe). Nasz region przoduje w Polsce jeśli chodzi o ilość niewybuchów. - W pierwszym półroczu tego roku w województwie opolskim znaleziono 2900 sztuk broni. U nas prawie 7800. Co prawda na terenie województwa łódzkiego przez 6 miesięcy zebrano prawie 13000 niewybuchów, ale 12000 sztuk to była drobna amunicja. My mamy najwięcej tzw. ciężkiej broni np. min, bomb - porównuje kapitan Dariusz Kasperczyk, rzecznik prasowy Śląskiego Okręgu Wojskowego. (SUO)
----------------------------------------------------------
547 zgłoszeń W 2003 roku patrol wrocławskich saperów wzywany był do 547 zgłoszeń we Wrocławiu i w powiatach, za które odpowiada. Saperzy zdetonowali: 108 min, 608 pocisków artyleryjskich i moździerzowych, 171 granatów ręcznych i przeciwpancernych, 24537 sztuk innej amunicji (np. strzelecka, karabinowa, pociski rakietowe). (SUO)
Marcin Gąsiorowski