Agent Tomek nie działał sam!
Agent Tomek (36 l.) nie działał sam podczas operacji specjalnej CBA, gdy uwodził posłankę Beatę Sawicką (48 l.).
16.05.2012 | aktual.: 16.05.2012 06:16
Najsłynniejszy polski agent Tomek (36 l.) z Centralnego Biura Antykorupcyjnego, którego poznała cała Polska – nie jest jedynym takim specem, który pod przykrywką adorował Beatę Sawicką (48 l.)! Przy oskarżonej o korupcję posłance kręcił się także pewien Marek, „kuzyn” agenta Tomka – tak naprawdę również agent ze zmienionym nazwiskiem i specjalnie stworzoną „legendą”.
Takich agentów Tomków było w CBA kilku i każdy z nich tak samo jak Tomasz Piotrowski – bo pod takim pseudonimem działał obecny poseł PiS, mógł z powodzeniem odgrywać rolę zakochanego biznesmena i osaczać rozpracowywaną kobietę. W Biurze działała bowiem kilkuosobowa grupa takich agentów amantów. CBA jak Centralne Biuro Adorowania?
Właściwie tak. Wszyscy młodzi, przystojni. Wcześniej pracowali w policji, dopiero w CBA przeszli odpowiednie szkolenia z uwodzenia. – Każdy z tej kilkuosobowej grupy mógł grać właśnie taką rolę – mówi nam osoba znająca kulisy pracy agentów specjalnych CBA.
Według naszych informacji wszyscy agenci przeszli specjalnie szkolenia z psychologii i technik manipulacji tak, by potrafili zdobywać zaufanie rozpracowywanych osób. Mało tego, na zlecenie CBA zajmowali się nimi także specjaliści od etykiety, profesjonalni styliści, fryzjerzy, a nawet... makijażyści, którzy dbali o wygląd agentów i szkolili ich, jak mają elegancko wyglądać, dobierać fryzury i zachowywać się w towarzystwie.
Sama Sawicka miała okazję poznać drugiego podrywacza z CBA na początku wrześniu 2007 r., czyli na jakiś miesiąc przed zatrzymaniem ją pod zarzutem korupcji. Drugi agent przedstawił się jako Marek Przecławski, miał być kuzynem agenta Tomka. To jemu, jak utrzymuje była już posłanka Platformy Obywatelskiej żaliła się na brak pieniędzy na kampanię wyborczą. – Wtedy nie zwróciłam na to uwagi, ale ilekroć on coś mówił, nachylał się do kołnierza w swoim płaszczu, a gdy ja mówiłam – nie nachylał się tak. Dlatego w operacyjnym nagraniu naszej rozmowy tak dobrze słychać słowa agenta, a moich już nie – tłumaczyła się posłanka. Sawicka twierdziła, że z Przecławskim rozmawiała o finansowaniu kampanii, a nie pieniądzach za pomoc w znalezieniu działki na Helu, o co jest oskarżona. Dziś ma zapaść wyrok w tej sprawie.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Gigantyczne zarobki posłanki emerytki!