Afery? eee, tam
Mianowany wczoraj na wiceszefa MSWiA lubuski
baron SLD Andrzej Brachmański największe afery ostatnich lat
nazywa drobnostkami, a dziennikarzom zarzuca, że wszelkie
nieprawidłowości w SLD "nadmuchują do granic możliwości" - pisze
"Gazeta Wyborcza".
21.02.2004 | aktual.: 23.02.2004 13:19
Sprawa starachowicka to zdaniem Brachmańskiego sprawa "drobnych złodziejaszków rozdmuchana do niebotycznych rozmiarów", a starosta starachowicki i przewodniczący rady to "drobni naciągacze".
Pytany przez gazetę o Jagiełłę, Długosza i Sobotkę, którzy według prokuratury przekazywali tajne informacje i narażali policjantów na niebezpieczeństwo, Brachmański twierdzi, że "to wszystko jest dęte". "Nie wiem, jak było w przypadku Jagiełły, ale jestem przekonany, że Długosz i Sobotka są niewinni. Siedziałem z Sobotką 10 lat w jednej ławie. Wiem, jak się zachowuje" - dowodzi w rozmowie z "GW".
Sprawa Rywina to, według Brachmańskiego, "humbug, taka bańka mydlana". "Nie chce mi się wierzyć, że ktokolwiek z władz SLD posłał Rywina do Michnika. Poczekajmy dziesięć lat, wtedy dowiemy się prawdy" - oświadczył rozmówca "Gazety". Dziennik informuje, że rozmowę przeprowadzono przed nominacją Brachmańskiego na wiceszefa MSWiA. (PAP)