Ada to nie wypada
Mogło być tak: oszust poznaje aktorkę, korzysta z jej znajomości i twarzy, by okradać kolejne ofiary. Mogło być też tak, że pani i pan umówili się: ty oszukujesz, ja tylko pośredniczę. W razie wpadki, wyprę się wszystkiego.
14.08.2003 | aktual.: 14.08.2003 14:58
Pieniądze są w tej historii duże, nazwiska też. Tomasz Stockinger, Witold Paszt, aktor jednego z popularnych seriali, w rolach oszukanych. I aktorka, Adrianna Biedrzyńska, w bardzo niejednoznacznej roli.
Ofiarą numer jeden był Tomasz Stockinger. Rok 1998, on i Adrianna Biedrzyńska grali razem w teatrze. W przerwach rozmawiali.
"Ada powiedziała mi pewnego dnia, że Marcin, jej partner, zna genialnego specjalistę od giełdy. Razem inwestują, z ogromnym powodzeniem" - opowiada Tomasz Stockinger. - "Jeśli masz trochę wolnych pieniędzy", mówiła, "możesz z nimi pogadać". Imponowało mi, że ktoś jest tak obyty na giełdzie, że potrafi z niej żyć. Czemu nie skorzystać, gdy przyjaciele polecają? W naszym aktorskim światku ludzie nawzajem sobie ufają. Aktor ma tylko twarz. A skoro koleżanka ręczyła swoją?"
"Nie znam się na pieniądzach, nie zajmuję się nimi" - mówi Adrianna Biedrzyńska. "Nawet jeśli opowiadam przyjaciołom, jak zarabia mój partner, to przecież nie mogę odpowiadać za to, co kto zrobi z tą wiedzą".
Tomasz Stockinger zdecydował się zainwestować 200 tysięcy złotych w znajomego specjalistę Miazgi. Umówili się w w domu Ady Biedrzyńskiej: aktorka, aktor, Marcin Miazga (oficjalnie: sprzedawał luksusowe samochody) i Andrzej Haraburda (młody chłopak spod Szczecina, rzekomo makler giełdowy, Miazga mówił o nim: geniusz).
"30 października 1998 podpisaliśmy umowę" - mówi aktor. - "Upoważnili mnie do obsługi swojego konta. Ja miałem wpłacić pieniądze".
Miazga i Haraburda podpisali mu po dwa weksle, każdy - na 100 tys. złotych.
Kłopoty zaczęły się już po trzech miesiącach. Haraburda przestał odbierać telefony, ale Miazga uspokajał: wszystko jest pod kontrolą.
Aktor: "Jeszcze kilka dobrych miesięcy dawałem się zwodzić. W końcu odwiedziłem bank: konto zostało przeniesione do innego banku. Ale ja już nie byłem upoważniony".