Abp Głódź był inwigilowany
Odnalazły się dokumenty potwierdzające podejrzenia o inwigilowaniu przez agentów SB ówczesnego ucznia liceum w Sokółce (Podlaskie), obecnie arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia. Dokumenty odnaleziono w archiwach białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
04.01.2005 | aktual.: 04.01.2005 12:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Według historyków Instytutu, jeżeli abp Głódź, w przeszłości biskup polowy Wojska Polskiego, a obecnie ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej, wystąpi do IPN z odpowiednim wnioskiem, uzyska status osoby pokrzywdzonej i będzie mógł poznać personalia osób, które wówczas na niego donosiły.
Abp Głódź nie zamierza jednak wystąpić z wnioskiem do IPN, gdyż "chce zachować obraz wszystkich kolegów taki, jaki miał w klasie licealnej, i chce patrzeć na wszystkich czystymi oczyma". Dodał, że jego zdaniem wystąpienie do IPN nic nie wniesie, a tylko "zaśmieci umysł i wyobraźnię". Ci, którzy na mnie donosili, robili to albo ze strachu, albo zostali do tego przymuszeni - uważa abp Głódź.
W 1963 roku Sławoj Leszek Głódź, 17-letni wówczas uczeń klasy maturalnej liceum w Sokółce trafił na trzy miesiące do aresztu pod zarzutem prowadzenia działalności antypaństowej i próby obalenia ustroju.
Chodziło o plakat namalowany przez grupę uczniów, członków nielegalnego koła dyskusyjnego Białe Orły oraz zdemolowonie dekoracji pierwszomajowych. Na plakacie namalowany był biały orzeł z czerwonym sierpem pod szyją i z młotem na głowie. Znajdował się na nim również napis: "Orle - tam twoja zguba".
Za plakat Głódź został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Uniewinniono go natomiast od zarzutu zrywania i niszczenia przed 1 maja czerwonych flag na sokólskim domu partii oraz rzucania kałamarzami z atramentem w wywieszone tam portrety Marksa, Engelsa i Lenina.
Historyk IPN w Białymstoku dr Krzysztof Sychowicz powiedział, że inwigilacja młodych ludzi była w tamtym okresie jednym z typowych działań Służby Bezpieczeństwa.
To kontynuacja działań, które do 1956 roku prowadził UB, czyli inwigilacja wszystkich grup i środowisk, w których mogła w ogóle pojawić się jakakolwiek działalność skierowana przeciwko władzy ludowej, która wtedy miała się bardzo dobrze - dodał Sychowicz.
Według niego, działania wobec Sławoja Leszka Głodzia to była operacja mająca na celu "likwidację oporu w środowisku młodzieżowym". Zakończyła się nie tylko zatrzymaniem i aresztem późniejszego arcybiskupa, ale i relegowaniem go ze szkoły.
W odnalezionej przez IPN milicyjnej notatce dotyczącej Głódzia są pseudonimy dwóch tajnych współpracowników uczestniczących w pracy "operacyjno-śledczej". Według Sychowicza, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że byli to koledzy zatrzymanych młodych ludzi. (sm)