A w mordę dać?

Wyobraźmy sobie, że strzelę w mordę (przepraszam za kolokwializm) pana profesora Wojciecha Müllera, albo pana profesora doktora Andrzeja Wielgosza, albo innego z rektorów poznańskiej ASP. Nie z pobudek chuligańskich czy rabunkowych, lecz dla sztuki - bo uznałem właśnie, że bicie po twarzach profesorów i rektorów stanowi działanie artystyczne, przełamanie tabu i, poprzez wstrząs, zmusza zastałe społeczeństwo do refleksji. Jeśli zatem - to czy panowie profesorowie okażą się konsekwentni w poglądach i będą się sprzeciwiać postawieniu mnie przed sądem?

Wspomniani panowie nie są jedynymi, którzy wysmażyli i rozpowszechnili w prasie list w obronie pani Nieznalskiej - choć ich akurat dzieło wyróżnia się szczególną dawką pompatycznych głupot (sam tytuł: „Jak długo będą ingerować w sztukę i kulturę”). Ale tak jak i pozostałych obrońców niewydarzonej artystki cechuje ich kompletne lekceważenie faktu, że zrobiła ona to właśnie, o czym tu piszę - uderzyła w twarz mnie i parę milionów moich współwyznawców, postępując sobie w plugawy sposób z najdroższym nam symbolem. Po czym bezczelnie, w asyście tłumu gęgaczy, użala się nad symboliczną karą, jaką jej wymierzono.

Artysta ma prawo prowokować, powtarzają jej obrońcy. Cóż, artyści prowokują od zawsze. Ale gdy pewien znany impresjonista publicznie zwalił konia (znów przepraszam) na otwarciu wystawy, to nie skamlał potem, że dostał grzywnę, tylko był dumny z udanej prowokacji. Kto prowokuje, naraża się na konsekwencje - kiedyś to było oczywiste. Jeśli głupie babsko przedarło się do telewizji i na łamy prasy, kosztem paru dni obowiązkowej pracy społecznej, to powinno się tylko cieszyć i z ochotą brać do szorowania garów w „Caritasie”. Ale dziś „artyści” z mocy legitymacji, uwieszeni u naszych podatniczych kieszeni, chcą mieć prawo prowokowania bez żadnych konsekwencji i sytuować się ponad prawem.

Jest to w swej istocie żądanie identyczne, jak prawo do bezkarnego bicia innych po twarzy. Uprzedzam - skoro sami uznaliście za sztukę obieranie ziemniaków albo wtykanie sobie w cipę (trzeci raz przepraszam) laleczki Barbie, to i strzelenie któregoś w kły da się obronić jako performance. Lojalnie więc radzę obrońcom Nieznalskiej, aby nie zbliżali się do mnie na odległość wyciągniętego ramienia.

Obraz
Obraz
Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)