Polska6 stopni Beauforta

6 stopni Beauforta

- Nic nie mogliśmy zrobić - mówi Artur Wysocki, ratownik WOPR z wieloletnim stażem. - Chłopiec był w wodzie dobrych kilkanaście minut i pomoc lekarza była z góry skazana na niepowodzenie.

12.07.2004 | aktual.: 12.07.2004 07:40

A dzień zapowiadał się dobrze. Zrobiła się ładna pogoda, wiał lekki wiatr, więc grupka nastolatków z Nowej Huty wybrała się nad Bagry. Kilkoro z nich rozłożyło się w sąsiedztwie strzeżonego kąpieliska, dwóch chłopców, po chwili, przenisło się znacznie dalej, na przeciwległy brzeg zalewu. Od kilku lat nie było tu przecież przypadku utonięcia kogoś, kto przyjechał się kąpać.

- Może woleli być sami, może uznali, że bliskość kąpieliska i posterunku ratowników uwłacza ich ambicjom doskonałych pływaków? Wielu młodych ludzi pozwala sobie na fanfaronadę i płacą za to straszliwą cenę - mówi Wysocki. - Koło południa wzmógł się wiatr, zresztą zgodnie z zapowiedziami synoptyków. O drugiej wiało już całkiem mocno, było blisko 6 st. Beauforta i podniosły się spore fale.

I właśnie koło drugiej zobaczyłem chłopaka, który biegł brzegiem w naszą stronę. Na wszelki wypadek poprosiłem kolegę, by uruchomioł motorówkę WOPR-u. Okazało się, że po drugiej stronie zalewu utonął chłopak.

Dwaj młodzi ludzie, którzy postanowili opalać się daleko od kąpieliska, wypłynęli na mieliznę. To jakieś 50 m. od brzegu, odległość niewielka, ale gdy wiatr się wzmógł i podniosła fala. sytuacja chłopców stała się trudna.

- Ten, który do nas dobiegł - mówi ratownik - mówił, że płynęli pod wiatr i kolega się zachłysnął. Chwycił go za rękę i próbował holować, ale przyjaciel był od niego cięższy i szedł na dno. Nie miał szans go utrzymać. Dopłynął do brzegu i zataczając się z wysiłku pobiegł w naszą stronę. To spory kawałek. Nie widzieliśmy wypadku i biegnący człowiek nie wzbudził naszego niepokoju, dopiero po chwili...

Motrorówka WOPR była na miejscu po dwóch minutach i ratownicy schodzili na dno kikadziesiąt razy, ale głębia sięga w tym miejscu od 5 do 7 m i na dole jest już dość ciemno.

Bardzo szybko na miejscu pojawili się strażacy z jednostki ratowniczo-gaśniczej nr 4 pod dowództwem kpt. Dariusza Klonowskiego z akwalungami, wkrótce na miejscu była policja. Niestety, gdy udało się odnaleźć ciało, chłopak już nie żył. Na brzegu został plecak szesnastolatka z osiedla na Lotnisku z legitymacją ostatniego roku gimnazjum. Podobno chłopak był rozsądny, mądry, miał świadctwo z czerwonym paskiem, a przecież wystarczyła jedna głupia decyzja i tragedia gotowa. (rtk)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)