30 zabitych Irakijczyków w Faludży
30 Irakijczyków zginęło, a 25
zostało rannych w nocy z wtorku na środę w gwałtownych starciach z
Amerykanami, do jakich doszło w Faludży na zachód od Bagdadu -
podała AFP, powołując się na źródła szpitalne.
Reuter, powołując się na świadków i informatorów w szpitalach, podaje, że zginęło co najmniej 25 Irakijczyków.
Nie ma informacji o stratach w szeregach amerykańskich żołnierzy.
Świadkowie mówią, że podczas nocnej operacji wojska USA użyły czołgów, samolotów i śmigłowców; Irakijczycy mieli zginąć w ostrzale czołgowym w dzielnicach Dżulan i Dubbat. Mieszkańcy powiedzieli korespondentowi AFP, że we wtorek po południu ataki sunnickich bojówek były tak zaciekłe, że Amerykanie musieli wycofać jeden ze swoich posterunków.
Reuter podaje, że najwięcej Irakijczyków zginęło pod gruzami wielorodzinnego domu, trafionego przez amerykański pocisk rakietowy. Rzecznik sił USA w Bagdadzie nie miał na ten temat żadnych informacji ani komentarzy.
AFP pisze, że w środę rano sytuacja w mieście uspokoiła się.
Zdominowana przez sunnitów Faludża jest jednym z głównych ośrodków oporu przeciwko amerykańskiej obecności w Iraku. Amerykanie prowadzą tam i w nieodległym Ramadi operację pod kryptonimem "Czujna Stanowczość". Ma ona wyeliminować sunnickie bojówki aktywne w tym regionie. To reakcja wojsk USA na zmasakrowanie w zeszłym tygodniu w Faludży czterech amerykańskich pracowników kontraktowych, których zwłoki tłum powiesił na moście.
Wtorkowe starcia w Ramadi przyniosły dwunastu zabitych w szeregach Amerykanów. W poniedziałek w prowincji Anbar, gdzie położone są miasta Ramadi i Faludża, zginęło pięciu marines.