Świat30 lat po Watergate

30 lat po Watergate

Były wicedyrektor sztabu wyborczego
prezydenta Nixona powiedział, że prezydent osobiście zlecił
włamanie do biura Partii Demokratycznej do budynku Watergate w
lecie 1972 r., co stało się początkiem afery Watergate.

28.07.2003 | aktual.: 28.07.2003 08:56

Jeb Stuart Magruder, jedna z kluczowych postaci afery, powiedział w programie telewizji PBS, który zostanie wyemitowany w środę, że słyszał głos Nixona mówiącego przez telefon do ówczesnego prokuratora generalnego Johna N. Mitchella, żeby zrealizować plan włamania przygotowany przez Gordona Liddy'ego.

Z dotychczasowych ustaleń historyków nie wynikało jasno, czy Nixon - jedyny prezydent w historii USA, który ustąpił ze stanowiska - osobiście zlecił włamanie, czy tylko wiedział o nim i wyraził na nie milczącą zgodę.

Mitchell, Liddy, Magruder, a także kilku innych bliskich współpracowników Nixona, jak jego radca prawny John D. Erlihman i szef kancelarii prezydenta H.R. Haldeman, zostali oskarżeni o przestępstwa kryminalne i otrzymali wyroki więzienia.

Magruder odsiedział 7 miesięcy za utrudnianie pracy wymiaru sprawiedliwości. Zapytany, dlaczego dopiero teraz, po 30 latach, ujawnił kluczowy szczegół w aferze, odpowiedział, że na początku liczył na to, że Nixon ułaskawi go, dopóki pełnił swój urząd.

Śledztwo w Kongresie w sprawie Watergate toczyło się w 1973 r. W tym samym roku odbyły się procesy oskarżonych współpracowników Nixona. Prezydent podał się do dymisji w sierpniu 1974 r. Z taśm nagranych w Białym Domu wynika, że Nixon rzeczywiście obiecywał Magruderowi, że mu pomoże.

Dochodzenie w sprawie Watergate ujawniło, że Nixon planował założenie podsłuchów w biurach demokratycznej opozycji i stworzył w Białym Domu tajną komórkę do zwalczania swych politycznych przeciwników. Aferę zdemaskowało dwóch dziennikarzy "Washington Post": Bob Woodward i Carl Bernstein.

Magruder po wyjściu z więzienia został pastorem kościoła prezbiteriańskiego. Jak twierdzi, nie chciał w tym okresie ujawniać, że Nixon osobiście nakazał włamanie do biura Demokratów, gdyż obawiał się, że były prezydent, a także Mitchell i Haldeman, zaprzeczą temu. Wszyscy trzej już nie żyją.

Obecnie - jak tłumaczy - postanowił powiedzieć prawdę, ponieważ w zeszłym roku był bliski śmierci po wewnętrznym krwotoku w następstwie pęknięcia zastawki aorty.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)