30 lat gestu Kozakiewicza
Zdobył złoty medal olimpijski, ustanowił rekord świata i buczącej, radzieckiej publiczności pokazał gest, który przeszedł do historii polskiego sportu - przypomina "Życie Warszawy".
30.07.2010 | aktual.: 30.07.2010 10:49
Faworytem konkursu skoku o tyczce rozgrywanego 30 lipca 1980 r., podczas Igrzysk Olimpijskich w Moskwie, był zawodnik ówczesnego ZSRR Konstantin Wołkow. Gospodarze robili wszystko, by pomóc mu w odniesieniu zwycięstwa.
Otwierano i zamykano wielkie wrota stadionu, by zmieniać kierunek wiatru. Ale dwaj nasi zawodnicy: Władysław Kozakiewicz i Tadeusz Ślusarski skakali znakomicie. Dlatego publiczność przeszkadzała im buczeniem i gwizdaniem.
Nic nie pomogło. Kozakiewicz skokiem na wysokość 5,78 m ustanowił nowy rekord świata i wygrał zawody, a Tadeusz Ślusarski zajął wspólnie z Wołkowem drugie miejsce z wynikiem 5,65 m.
Władysław Kozakiewicz schodząc z zeskoku wykonał gest skierowany do nieprzychylnych mu gospodarzy, który przeszedł do historii naszego sportu i został nazwany jego nazwiskiem.