_ "Pan marszałek Lepper bardzo dobrze to wymyślił"_ - powiedział gazecie jeden z kandydatów. "Dał nam szansę, abyśmy zadeklarowali wyższe kwoty na komitet wyborczy i poprawili swoją lokatę na listach. to nic innego, jak licytacja".
"Rzeczpospolita" pisze, że kandydaci wykupywali miejsca przed 3 dniami. Ci, którzy nie mieli pieniędzy, deklarowali na piśmie, że przekażą na konto komitetu wyborczego dobra materialne. "Jeden pan zapowiedział, że zapisze na rzecz komitetu swoje mieszkanie warte 50 tysięcy. A koleżanka spod Ciechanowa za trzecie miejsce na liście mazowieckiej przekaże swoje gospodarstwo" - opowiadała jedna z kandydatek. Komitet wyborczy zatrzyma ofiarowane dobra nawet jeśli dany kandydat nie zostanie wybrany - pisze "Rzeczpospolita". (IAR)
