Polska2,5-latek uraczony marihuaną

2,5-latek uraczony marihuaną

Policjanci zatrzymali 19-letniego łodzianina Damiana L., który synka, 2,5-letniego Kacpra, poczęstował... marihuaną. Kompletnie pozbawiony wyobraźni ojciec został przesłuchany przez policję i przekazany prokuraturze. Za podanie dziecku narkotyków grozi mu do ośmiu lat więzienia.

2,5-latek uraczony marihuaną
Źródło zdjęć: © AFP

19.11.2008 | aktual.: 19.11.2008 11:46

Damian L. mieszka przy ul. Podchorążych wraz z 19-letnią konkubiną. Mają troje dzieci. Kacper jest najstarszy. Jego rodzeństwo to 1,5- roczny chłopczyk i 4-miesięczna dziewczynka.

Z ustaleń policji wynika, że Damian L. dał zaciągnąć się Kacperkowi marihuaną. Policjanci nie chcą ujawnić, kto ich o tym zawiadomił. Na szczęście, dziecku nic groźnego się nie stało. Podczas przeszukania mieszkania policjanci znaleźli tzw. fifkę służącą do wdychania narkotyków.

Wczoraj 19-latek został przewieziony do III komisariatu przy ul. Armii Krajowej na Retkini. W trakcie przesłuchania nie przyznał się do winy. Okazało się, że Damian L. był już notowany przez policję, m.in. za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu.

- Ustalamy, czy wcześniej zdarzały się przypadki, że 19-latek podawał swojemu synkowi narkotyki - mówi Radosław Starczewski, komendant III komisariatu.

Po południu Damian L. pod eskortą policji został przewieziony do Prokuratury Rejonowej dla Łodzi-Polesia przy ul. Gazowej. Tam miał zostać przesłuchany, ale nie uczyniono tego. Dlaczego?

- Pani prokurator, prowadząca dochodzenie w tej sprawie, po przeczytaniu sporządzonych dokumentów poleciła policji uzupełnić materiały i przesłuchać dodatkowych świadków - wyjaśnia Małgorzata Bauer, szefowa poleskiej prokuratury.

W tej sytuacji 19-latek został przewieziony do policyjnej izby zatrzymań, gdzie spędził noc. Dziś przed południem ponownie trafi na ul. Gazową. Prokuratorzy przesłuchają go i najpewniej przedstawią zarzuty.

Jeśli 19-latek nie zostanie aresztowany i wróci do mieszkania przy ul. Podchorążych, nie zastanie tam konkubiny, bowiem ta postanowiła rozstać się z przyjacielem. Zabrała dzieci i przeniosła się do domu samotnej matki w Łodzi.

To kolejny tego typu bulwersujący przypadek. Niedawno głośno było o 1,5-rocznej Weronice, która zmarła wskutek spożycia heroiny.

Do tragedii doszło 28 lipca 2007 roku w kamienicy przy ul. 1 Maja na Starym Polesiu. Mieszkali tam rodzice Weroniki: 28-letni Sylwester M. i 23-letnia Aneta H. W mieszkaniu przechowywano środki odurzające. Weronika połknęła leżące na podłodze narkotyki. Nazajutrz nie obudziła się. Zapadła w śpiączkę i w ciężkim stanie trafiła do szpitala Konopnickiej w Łodzi. Lekarzom nie udało się uratować dziewczynki, która zmarła 2 sierpnia. Biegli ustalili, że bezpośrednią przyczyną jej śmierci był obrzęk mózgu spowodowany zażyciem środków odurzających.

W mieszkaniu była też siostra Weroniki, 3,5-letnia Angelika, która na szczęście nie spożyła narkotyków.

Rodzice Weroniki poddali się karze. Rodzicom Weroniki, 23-letniej Anecie H. i 28-letniemu Sylwestrowi M., Prokuratura Rejonowa na Polesiu zarzuciła narażenie dziecka na utratę życia i nieumyślne spowodowanie śmierci. Ponadto Sylwester M. odpowiadał za handel środkami odurzającymi. Oboje poprosili o dobrowolne poddanie się karze. Prokuratura zaproponowała matce dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat, zaś ojcu cztery lata pozbawienia wolności. Oboje zgodzili się na taką karę.

Wiesław Pierzchała

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)