18 tys. zł łapówki dla lekarza
Neourochirurg stanie przed sądem oskarżony o
płatną protekcję i łapówki za przyjęcie do szpitala i opiekę
medyczną. Poszkodowani powiadomili prokuraturę, gdy medyk zażądał
za swoje usługi złotej biżuterii - informuje "Gazeta Poznańska".
W październiku 2001 roku pani K. wybrała się do poradni w klinice ortopedycznej na poznańskiej Wildzie. Przyjmujący w niej profesor skierował kobietę do pracującego w tym szpitalu doktora C., zastępcy ordynatora jednego z oddziałów.
Po zbadaniu pacjentki, C. stwierdził, że konieczna będzie operacja. Zaznaczył przy tym, że na przyjęcie do kliniki trzeba długo czekać. W rozmowie z mężem kobiety zdradził sposób w jaki można to przyspieszyć. Swoją pomoc wycenił - jak zeznał później pan K. - na 15 tys. zł.
Pan K. płacił do chwili gdy medyk zażądał złotej biżuterii - dla siebie i małżonki. Lekarz najwyraźniej czuł się bezkarnie, gdyż wskazówki jakie chce precjoza (bransoletki i łańcuszki) przekazał mężowi pacjentki w formie... pisemnej!
Zirytowani postępowaniem lekarza małżonkowie powiadomili Prokuraturę Okręgową. Jako bezpośrednie dowody wymuszania łapówek K. przekazał pisemne zlecenie na biżuterię oraz taśmy z nagraniami rozmów z doktorem C. Złożył też obszerne zeznania.
Wykonana przez biegłego ekspertyza grafologiczna potwierdziła, że zlecenie na biżuterię napisał własnoręcznie C. Przesłuchiwany w charakterze podejrzanego lekarz potwierdził, że przyspieszył przyjęcie pani K. do szpitala, ale zrobił to bezinteresownie. Oświadczył, że mąż pacjentki chciał się za to odwdzięczyć. Próbował mu najpierw podarować wart kilkanaście tysięcy zł zegarek, a później zaoferował złotą biżuterię. (PAP)